niedziela, 27 stycznia 2019

Wojciech Hadaj "Moja Legia" (2018), książka

         Jeżeli ktoś deklaruje się, że jest kibicem Legii, a nie zna Wojciecha Hadaja, to albo zaczął swoją przygodę z kibicowaniem … albo nigdy nie był na stadionie przy Łazienkowskiej 3. Postać znana, ale i budząca kontrowersje jakby co najmniej rządziła tym klubem. Cóż, 23 lata pracy dla "Wojskowych" - nie tylko jako spiker - to kawałek czasu w życiu człowieka i dlatego też Wojciech Hadaj zdecydował się na napisanie książki. "Moja Legia" to subiektywny opis życia byłego spikera Legii w tle wydarzeń klubowych i tego jak to miejsce zmieniało się przez ostatnie lata. O ile w 2014 roku Wojciech Hadaj zarzekał się w "Asie Wywiadu", że nigdy nie opublikuje tego co się dzieje za kulisami meczowymi w klubie piłkarskim to pod koniec 2018 roku nie miał już takich oporów. W swojej książce opisuje początki swojej bezgranicznej miłości do Legii od jat dziecięcych do … niechęci środowiska piłkarskiego, w które tak był zapatrzony przez całe życie. Hadaj w swoje książce stara się być prawdziwy do tego stopnia, że jak ja ją czytałem to słyszałem w uszach jego charakterystyczny głos. Mnie jako kibica bardziej interesował ten aspekt, w którym odniósł się do lat konfliktu ITI-kibice i jak z ulubieńca publiczności stał się jej wrogiem nr 1 w pewnym momencie... Dzięki Hadajowi dowiedziałem się, już tak bardziej oficjalnie, co było jego źródłem konfliktu z niektórymi ludźmi ze świata sportu i nie tylko. Książka jest pełna nie tylko emocjonujących chwil w życiu ex-spikera na Ł3, ale i faktów śmiesznych i wzbudzających sympatię u czytelnika wobec osoby autora. Szczególną uwagę poświęcono piłkarzom i ich WAGs na trybunach i nie tylko oraz to co sami sportowcy robią po zdjęciu koszulki z "eLką" na piersi. Książka też w pewnym stopniu uzmysławia, że nie każdy powinien przestąpić progi Legii i w niej pracować z uwagi na to jak traktuje to miejsce. To taka moja prywatna opinia, z którą zgadzam się w 100 % z autorem. Ale czy odważyłbym się o tym napisać ? Nie mam pojęcia. Na pewno w pewnych momentach wyczuwa się gorycz oto w jaki sposób władze klubu postanowiły się z Wojciechem Hadajem pożegnać. Myślę, że sam autor z uwagi też na swoją dojrzałość życiową ma do tego dystans. Piszący książkę ma prawo pisać co mu się rzewnie podoba. Tyle tylko, że trzeba czasami ponosić cenę tego, że jest się szczerym. Czy spotka to Wojciecha Hadaja i czy jego książka będzie budzić kontrowersje ? Czas pokaże. To pierwsza książka, którą przeczytałem w tym roku i nie żałuję. Wojciech Hadaj to człowiek, który połączył swoją pasję z miłością do tego klubu i miasta. Czy komuś to się podoba czy nie jest on człowiekiem, który mówi co myśli bez dobierania do tego szczególnie ozdobnego słownictwa. Pomimo tego co część kibiców na temat jego osoby uważa, myślę, że zamknął za sobą pewną epokę jeśli chodzi i spikerkę stadionową a sam jest prekursorem stylu, którego zawsze zazdrościli nam na stadionach w całej Polsce.



niedziela, 20 stycznia 2019

10 years challenge

      
           Zastanawiałem się kilka razy w życiu co robiłem 10 lat wcześniej. Jakim byłem człowiekiem ? Co mnie pochłaniało ? Co wtedy czułem ? Z kim się kolegowałem ? Jaki był świat wtedy ? Tak zastanawiałem się tak po skończeniu szkoły średniej. To taka szczególna data życiu. Kończysz szkołę, idziesz - oczywiście jak chcesz - na studia i … zaczyna się życie ! Prawdziwe życie. Nie wiem dlaczego, ale to przeszło mi przez głowę jak przeszedłem się po ulicach swojej dzielnicy, na których nie byłem dokładnie 10 lat. 
Bardziej zastanawiam się teraz jaki byłem 10 lat temu. Młodszy na pewno. Poszukujący, idealista, człowiek z planami na skończenie studiów.
Świat ten na stadionowy też był inny. Rozpoczęła się nowa era na stadionach generacji 2.0 . Próba wymiany publiki i zbliżające się EURO 2012. Wraz z przyjęciem roli gospodarza rozpoczęła się nagonka na ruch kibicowski. Na Ł3 trwa wojna z okupantem spod znaku trzyliterowego koncernu medialnego z Augustówki. Kibicowsko stypa na Łazienkowskiej. Za chwilę ma być otwarty nowy - Pepsi Arena. Nazwa taki sam wstyd jak gra "kopaczy", którzy przegrywają wszystko co się dało. Jedyne pozytywy to tylko mecze wyjazdowe z gatunku tych zakazanych dla kibiców. 
Na szczęście te 10 lat dały ciekawy pogląd na środowisko, że wszelkiego rodzaju obostrzenia są fikcją i łatwo można ośmieszyć ich kuriozalność i fikcję. Zakazanie opraw, przemieszczanie się za swoją drużyną w tle akordów radosnego korzystania ze swobód demokracji i euroradości społeczeństwa, które pędzi jak ćmy do ziemi obiecanej krajów, w których nasze wynagrodzenie jest na poziomie przybyszów z egzotycznych krajów. 
Mimo wszystko cieszę się, że te 10 lat pokazuje jak świat się zmienia a charakter i zasady środowiska pozostają te same. Bez względu na wszystko. Okupant odszedł, dziennikarze zostali zapomniani, EURO przeszło zapamiętane dla nas jako klapa Repy i penalizacji kibiców a my wciąż idziemy na Ł3. Bez względu na to jak nasz wygląd i życie się zmieniło, jakie roszady nastąpiły w ostatnich latach, również na scenie kibicowskiej, to pasja i miłość do miasta i ukochanych barw pozostaje taka sama. 





sobota, 19 stycznia 2019

Paweł Adamowicz (1965-2019)

         Po zabójstwie Pawła Adamowicza, prezydent Gdańska, w czasie 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy do godziny 19:00 jest żałoba w całym kraju. Oczywiście temat żałoby w ostatnich kilku latach był wiele razy poruszany czy jest ona słuszna, czy cały naród musi się smucić itd. Dywagacje na temat tego czy uczcić osobę śp. Pawła Adamowicza są według mnie zbędne. Był człowiekiem i ta pamięć jest ważna nie tylko dla niego ale i jego rodziny, przyjaciół. Nikt nikogo nie zmusi, żeby przyłączył się do głównych obchodów uroczystości żałobnych, ale rozmowy publiczne i te toczące się na ten temat w Internecie uważam za bezsensowne. Jeśli wykazujesz odrobinę człowieczeństwa to zrozumiesz, a jeżeli polityka jest dla Ciebie w tym momencie najważniejsza to cóż... Twoja sprawa. Nie cieszę się z takich chwil bo są one tragiczne i obojętnie jakiej opcji politycznej ginie zwolennik pokazuje tylko jak w tym kraju jest źle. Szczególnie w takich okolicznościach. Mówcie i piszcie co chcecie, ale to co czasami się czyta i słyszy jest złe i chyba czasami milczenie jest o wiele razy wymowniejsze i stosowne niż ten bełkot dookoła. Dopóki  czyjaś śmierć nie będzie wykorzystywana do manifestacji politycznej oraz rozgrywek międzypartyjnych nie będzie w tym kraju nigdy dobrze.
Wczoraj kibice Lechii Gdańsk uczcili na swój sposób osobę Pawła Adamowicza. W sumie piękny gest. Jak sami podkreślają, nie mieszają się w ocenę postaci zmarłego prezydenta Gdańska jako polityka a jako człowieka, który tym miastem rządził i co zrobił dla tego klubu. Można ? Jak się okazuje można. Nie jest mi po drodze z "Betonami", ale muszę przyznać że uczynili to całkiem zgrabnie i klasą. Szacunek. Dyskusji w komentarzach nie chcę komentować, ale odniosę się w taki sposób, że mimo złej opinii o partii, z której się wywodził a potem odszedł z niej, to właśnie środowisko kibiców gdańskiej Lechii zachowało najbardziej rozsądniej podkreślając jego rolę jako włodarza miasta i kibica BKS-u, z którym się identyfikował i nawet - o czym niewielu wie -pojechał specjalem z kibicami na mecz aby wspierać ukochaną drużynę na wyjeździe.
W takich chwilach warto pamiętać, że odszedł na pewno czyjś mąż, ojciec, kolega, przyjaciel.
Odszedł człowiek.








niedziela, 6 stycznia 2019

Postanowienie na 6 króli

Dawno mnie tu nie było...
Zastanawiam się czy jest sens tego, ale skoro po jakimś czasie człowieka wraca ? …
Czemu nie.
Może nie będzie w formie takiej jak kiedyś, ale spróbować zawsze można.
To takie postanowienie, nie na Nowy Rok a na 6 króli.
Oby to pobożne życzenie nie skończyło się jak "twórca" nowej nazwy dzisiejszego święta. 
Wszystkiego dobrego Czytelniku !