środa, 30 sierpnia 2017

" Oko, szyja, potylica - tak pies strzela do kibica "

       Kibic Avii Świdnik, śp."Centek" z Zawiszy Bydgoszcz, śp. Dawid z Concordii Knurów, kibic GKS Katowice. Co łączy tych ludzi ? Wszyscy oberwali z broni gładkolufowej i w wyniku tego albo nie żyją lub zostali kalekami. Niedawno umorzono postępowanie ws. śmierci Dawida Dziedzica z Knurowa. Jak pisałem, nowe rządy nic nie zmieniają skoro dalej albo jest przyzwolenie na łamanie prawa przez jego stróżów albo są zatrudniani ludzie, którzy nie mają pojęcia jak obchodzić się z bronią bądź nie zachowują zimnej krwi. Ostatni weekend przyniósł nową ofiarę, która przypadkowo oberwała od policji przed meczem GKS Katowice - Odra Opole. Kibic czekający pod kasami otrzymał strzał z policyjnej broni w oko. Oczywiście będzie żyć do końca życia z tylko jednym okiem. Niestety, nikt nie zrobił rabanu przy postrzeleniu w szyję kibica Górnika Zabrze kilka tygodni temu na autostradzie w łódzkim ani w wypadku wątpliwej interwencji w Kole, to teraz mamy okaleczenie człowieka. Czy dopiero śmierć człowieka coś może zmienić w tym kraju ? Mają strzelać do pasa i w momencie zagrożenia życia. Jak i gdzie strzelali - wszyscy widzą ... 




"Małą wojnę w sobie mieć ... "

        Z UEFĄ chyba nikt nie wygrał. Organizacja sportowa , która oprócz wikłania się w nie do końca jasne interesy próbuje nas nawracać wikłając się w politykę. Europa Zachodnia słowiański zaścianku ! Jesteś recydywistą płać ! Anglicy pobili się dostali po parę tysi i nie było takiego szumu medialnego. Legia Warszawa, klub rasistów i skrajnej prawicy ze stolicy "kraju 600 euro" - jak nazywa nas pewien niedorzecznik, który nie dość , że nie jest w stanie zapanować nad problemami gospodarczymi i bezpieczeństwem w swoim kraju to lubi kobiety w  średniej wieku jak na fajfach dancefloru w Ciechocinku - to wrzód na tyłku federacji piłkarskiej. Piłkarski Zachód zawsze nas będzie uważał jeżeli nie za egzotykę i wybryk natury to za kogoś z kim raczej nikt się nie liczy. Tak jak w dwumeczu z Celticiem postąpili z nami tak i postępują dalej ciągle nas połajając jak jaskiniowców. Za mecz z Sheriffem Tiraspol czeka nas "straszna" kara zamknięcia Żylety. Ojej ... Pomijam fakt, że pierwszy mecz w europejskich pucharach jest gówniany, ale kara jest też do zapłacenia. Ostatnio w podobne tony uderzyła Komisja Ligi, która ukarał Legię za zachowanie kibiców w Płocku. Powód ? Natężenie wulgaryzmów w dopingu kibiców ze Stolicy. Płaćmy dalej kary, aby to towarzystwo wyjętych spod prawa miało za co chlać, ćpać i bawić się. Pomysł kolejki bez dopingu pozostaje dalej aktualny tak jak to, że "mała wojna" z federacjami sportowymi była jest i będzie. Broń Boże tylko nie robić im krzywdy ! Bo będzie tak jak z Putinem w Rosji, gdy chciał wyciąć rak korupcji z futbolu na krajowym podwórku. Sankcje, z których tak na prawdę Rosja śmieje a tym bardziej z nas, że do tej pory nikt nie zmusił policji i skarbówki, aby wejść do biur w Szwajcarii. 








wtorek, 29 sierpnia 2017

Koniec europejskiej przygody

      Potwierdziła się przepowiednia Michała Probierza, trenera Cracovii. Polskie drużyny w europejskich pucharach tuż przed końcem wakacji są poza burtą. Mnie bardziej od losów Lecha czy Arki interesuje to co się dzieje w obozie Legii. Jak się okazuje nie dzieje się najlepiej. Falstart na początku sezonu w Super Pucharze Polski był tylko początkiem do tego co działo się dalej. Legia nie tylko nie błyszczała w lidze. Dwumecz z FK Astaną jest tylko potwierdzeniem, że nie jest to sytuacja godna Mistrza Polski. Pomijam fakt, który powtarzam jak mantrę, że polityka transferowa i osoba Michała Żewłakowa jako dyrektora sportowego są zmorą tego klubu. Ogromna rzeka pieniędzy, którą Legia dysponuje a pozostałe kluby w Polsce mogą tylko zazdrościć, jest po prostu źle dysponowana. Myślę, że nawet jakby jakimś cudem legioniści pokonaliby Kazachów to Celtic Glasgow, który pokonał FK Astanę był w tym roku poza zasięgiem i z nawiązką odpłaciłby za porażkę na boisku w 2014. Idąc krok dalej, przy takiej grze jaką prezentują piłkarze z "eLką" nie mieliby też czego szukać z klubami zagranicznymi w Lidze Europy. Myślę, że ta porażka - przykro mi to pisać - ale należała się ... Należała, bo ze swoją kibicowską naiwnością wierzę, że w końcu ktoś może pójdzie po rozum do głowy i ciągłe zaklinanie rzeczywistości nic tu nie pomoże jeśli nie zrobi się roszady kadrowej wewnątrz klubu. Ponowne przyjście Inakiego Astiza, którego notabene szanuje, mówi wystarczająco dużo, że z klubem jest coś nie tak. 



poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Wygrana na otarcie łez


        Ciężko się pisze o meczu domowym , na którym się nie było a miało się jedynie możliwość obejrzenia na ekranie smart fonu z kolegą w autokarze podczas powrotu do domu. Tak też się ogląda mecze J. Co do samego meczu był on w ogóle inny w odróżnieniu od meczów z tego sezonu. Zarówno sportowo jak i kibicowsko było specyficznie.

Mecz z Zagłębiem Lubin był pierwszym spotkaniem w ekstraklasie po pamiętnej klapie z Sheriffem Tiraspol. Piłkarze próbowali zmazać z siebie znamię hańby , które od początku sezonu 2017/2018 coraz bardziej jest im garbem a jak widzimy włodarze klubu niewiele w tej sprawie robią. Pierwsza połowa przebiegła w dość sennej atmosferze i nie mam na myśli tego co się działo na trybunach bo to osobna kwestia. Po prostu zarówno Legia jak i Zagłębie niewiele robili , aby ten niekorzystny rezultat zmienić . Festiwal nieskuteczności i kiepskich zagrań wręcz odpychał człowieka od oglądania tego widowiska. Legia niestety ma znowu problem ze środkiem pola.  Brak Guilherme w tej formacji po odniesionej kontuzji tylko powiększa skalę problemu. Szkoda, że tak się dzieje bo ile razy Kucharczyk jest skazany na przerzucenie z jednego skrzydła piłki  na … drugie skrzydło. Pierwsza połowa to marazm, który słusznie został skwitowany prze trybuny dosadnym językiem okrzyków i transów. W drugiej połowie spotkania praca tzw. przodu trochę się poprawiła. W 57. minucie Sadiku skierował w sowim stylu piłkę i Legia objęła prowadzenie w meczu. Gra trochę nabrała rumieńców bo złość trybun tego dnia przekuła się na złość sportową zawodników. Szkoda, że tak nie było mecz wcześniej … To już historia a liga dalej pozostaje do rozegrania. 6 minut później do głosu doszedł Sebastian Szymański , które co by nie mówić daje nadzieje , że może coś w tym sezonie wreszcie się zdarzy dobrego dla zespołu Legii mimo, że też ma sporo krytykantów wśród kibiców. Pod koniec spotkania Legia mimo prowadzenia doznała znowu dwóch nie przyjemnych sytuacji. W 78. minucie Arkadiusz Malarz doznał kontuzji przy wybijaniu piłki. W jego miejsce wszedł Cierzniak. W doliczonym czasie gry Zagłębie wywalczyło dla siebie rzut karny a arbiter spotkania skorzystał z systemu VAR, aby upewnić się, że faktycznie była ręka u Brozia. Co prawda doliczonych w sumie było 7 minut, ale wynik pozostał niezmienny 2:1 dla Legii. Niestety, na przestrzeni kilku dni Michał Pazdan znowu nie popisał się i zszedł z placu gry z czerwoną kartką.

Co do dopingu to goście przyjechali jak zwykle na ten stadion w około 200 osób z niezłym jak na taką liczbę oflagowaniem. Tego dnia stadion wypełniony był na niecałe 15000 widzów. Niestety, w odpowiedzi na niepowodzenie w europejskich pucharach Legia nie mogła liczyć na doping a jedynie na transparenty i uszczypliwe okrzyki pod adresem swoich piłkarzy. Trochę to przypominało te mniej ciekawe czasy ostatniej dekady przy Łazienkowskiej 3. Brak dopingu i oflagowania ograniczonego do słynnej flagi LEGIA TO MY oraz transparentów skierowanych do klubu i piłkarzy. Mimo wygranej w stylu pozostawiającym wiele do życzenia tego dnia piłkarze nie mogli świętować zwycięstwa ze swoimi fanami.


czwartek, 24 sierpnia 2017

Szeryf niezastrzelony. Legia odpadła

        Na ten mecz czekaliśmy - mam na myśli kibiców Legii - z wielkimi nadziejami. Strona mołdawska zaśpiewała za transmisję meczu 50000 euro jak Cygan za matkę, co w porównaniu z 4000 euro za  Midtyland z Arką jest ceną astronomiczną. Cóż, szefostwo TVP z mołdawskim nadawcą nie doszli do kompromisu a mecz oglądałem na kanale YouTube od 53. minuty.
Z relacji tekstowej dowiedziałem się , że Michał Pazdan otrzymał w kilka sekund dwie żółte kartki i opuścił plac gry jeszcze przed końcem pierwszej połowy. Druga połowa była bardzo dynamiczna z jednej i drugiej strony. Mecz dało się oglądać. Wizualnie wyglądało to tak, że piłkarze wyglądali atletycznie, wyświetlał się opis drużyn w cyrylicy a na dole ekranu był widoczny czas lokalny na przemian z temperaturą powietrza w Tiraspolu. Sheriff próbował udowodnić , że zasługuje na awans i co chwila przeprowadzał atak na bramkę Arkadiusza Malarza. Legia z kolei urywała się z Michałem Kucharczykiem na prawej stronie, ale nie przyniosło to oczekiwanych bramek. W tle słychać było nawet nieźle kibiców z Warszawy, ale to była ich ostatnia wyprawa z gatunku europejskich w tym roku. Pożegnanie z pucharami europejskimi jeszcze przed końcem wakacji niestety nie jest powodem do dumy i zadowolenia. Przykro się to ogląda. Wielka szkoda. Czas na reflekję na pewno będzie potrzebny. Tymczasem można zanucić , że Szeryf nie został nawet draśnięty, ale Legia schodzi z placu gry jak po przegranej.






poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Pierwsza wygrana poza domem


       Tak jak się spodziewałem, domyślam się , że inni też, Legia wyszła w bardzo eksperymentalnym składzie. Pierwsze minuty jak zwykle Wisła na swoim boisku wychodzi z agresji , aby zdominować grę. Legia co prawda nie ustępowała, choć szybko wróciła do gry i nieustępowana pola. Dużym zaskoczeniem był Jarosław Niezgoda, który znalazł się na szpicy oraz Hildeberto Pereira od pierwszych minut spotkania. Trzeba przyznać, że jak na taki eksperyment pierwsza połowa spotkania na Stadionie im. Kazimierza Górskiego w Płocku przebiegała po myśli Legii mimo, że to wiślacy starali się dominować. Idealnie wyszła indywidualna akcja Jarosława Niezgody, który umieścił piłkę w siatce Wisły Płock na 5 minut przed końcówką pierwszych 45 minut.

Po zmianie stron Legia nie odpuszczała ataków. Ten z 51. minuty, który przypuścił Hilberto Pereira trochę szkoda, że nie skończył się drugim golem w siatce wiślaków. Ale trzeba próbować bo oto chodzi ! Wisła Płock nie odpuszcza natarć na bramkę Cierzniaka, ale wykonania rzutów wolnych taka jak ten z 53. minuty w wykonaniu Dominika Furmana pozostawiają wiele do życzenia. Chwilę później Berto ma kolejną akcję zamykającą lecz piłka ląduje wysoko w przestworzach nad bramką Kiełpina. Gra na boisku zaczęła być trochę szarpana. Gdy tylko Legia lub Wisła podejmowały inicjatywę natychmiast było to brutalnie tłamszone faulem na przeciwniku wyprowadzającym kontrę. 67 minuta przynosi zmianę w Legii . Boisko opuścił Hildeberto Pereira a w jego miejsce wszedł Michał Kucharczyk. Na 10 minut przed końcem boisko opuścił Daniel Chukwu a w zamian wszedł Mączyński. W 85. minucie do rzutu wolnego podszedł Dominik Furman , który sprawił tym strzałem trudności nie tylko legionistom … ale i swoim kolegom. Takich dziwnych piłek było sporo , które nic nie dawały żadnej ze stron a pochłaniały zapas sił pod koniec meczu. Legia wygrywa w Płocku skromnie bo 1:0 a przy 40 % posiadaniu piłki i dość eksperymentalnym zestawieniu graczy to zdecydowanie sukces.

Płocczanie przybyli na spotkanie dość licznie bo w sile ponad 10000 widzów wraz ze swoimi zgodami. Przygotowali oprawę patriotyczną upamiętniającą bitwę w Płocku czasie walki z bolszewikami w 1920 roku z transparentem oraz 3 elementową kartoniadą  . Nie mogło przy takiej okazji zabraknąć hymnu Polski. W drugiej połowie dość oryginalnie rozwinęli akronim LTSK na Lubimy Tworzyć Sztukę Kibicowką co przy paleniu zdobycznych barw wyglądało dość oryginalnie. Cóż, taki jest duch ultras w Płocku , któremu zawsze towarzyszy pirotechnika widoczna również w dzisiejszym spotkaniu. Z Warszawy udała się 1000 osobowa ekipa kibiców Legii, którzy nie tylko solidnie prezentowali się przy bogatym oflagowaniu tego dnia sektora gości , ale jak na takie możliwości byli dobrze słyszani a momentami nawet lepiej od gospodarzy.

Pozostaje teraz skupić się na czwartku i walce o honor nie tylko Legii ale i polskiej piłki w tegorocznej edycji pucharowej.

niedziela, 20 sierpnia 2017

Przed meczem z : Wisłą Płock


       Po meczu Legii z Szeryfami z Tiraspolu skład stołecznej jedenastki jest nieźle zdziesiątkowany. Już niemal pewne jest , że Ghuilerme oraz Hlousek nie wystąpią w wyjazdowym meczu z Wisłą w Płocku. Na pewno jest to dobra informacja , ale trzeba przyznać , że nie jest też  bardzo tragiczna. Teren dla Legii nie jest jak zwykle przyjazny, ale nie z takich opresji się wychodziło. Grunt to nie zacząć od 0:2 jak rok temu bo to na pewno nie ułatwia zadania , żeby zejść z boiska z korzystnym rezultatem. Zaznaczyć trzeba fakt, że nie mamy też takiej dwójki z przodu, która potrafiła odwrócić wynik spotkania niemal zawsze. Po stronie gospodarzy zagra były legionista – Dominik Furman. Myślę, że tak jak rok temu będzie próbował udowodnić , że klub się mylił rezygnując z jego gry i zrobi wszystko , aby to Nafciarze mieli trzy punkty po ostatnim gwizdku. Jacek Magiera gdzieś tam ma na pewno w głowie już przyszłotygodniową potyczkę w Mołdawii i wystawi w miarę oszczędny pierwszy skład , ale nie ma co liczyć, że będzie jakoś specjalnie oszczędzał legionistów przed 24 sierpnia. Miejmy nadzieję, że niedzielny mecz nie będzie z gatunku tych o przetrwanie i z Płocka trzy punkty pojadą do Stolicy.


sobota, 19 sierpnia 2017

Ja czytam, Ty czytasz ...

      Oprócz meczów, aktywności fizycznej lub innej, jest jeszcze coś  co sprawia , że jesteśmy ludźmi, którzy ubogacają swoje wnętrze a nie czujemy ciężaru tego nałogu. To są książki. Nie rozumiem jak ktoś mówi, że nie lubi czytać lub nie ma czasu. Z tym pierwszym jakoś potrafię się w ostateczności zgodzić, bo ktoś ma problemy z koncentracją, ręce bolą a w głowie się kręci bo czegoś nie zrozumiał - widzicie , żeby czytać też trzeba być kozakiem 😃 ! Jeśli chodzi o brak czasu to bzdura. Myślę, że na dobrą lekturę znajdzie się zawsze czas. Choćby droga do lub z pracy bądź szkoły czy uczelni. Ja w ten sposób przeczytałem sporo książek w życiu. Nie piszę tego, aby się chwalić, ale pokazać , że dla chcącego nic trudnego. Tak jest w istocie. Nie ważne co czytasz i w jakiej formie. Jeśli jesteś ciekawy świata i chcesz zrozumieć innych to zapewniam, że książki dają ku temu niepowtarzalne szanse. Żaden portal społecznościowy ani podróże niepoparte żadną wiedzą nie pozwolą cieszyć się światem i życiem w pełny sposób. Niezależnie co czytasz rób to . Myślę, że nie jest to drogie hobby a pozwoli to dyskutować w rzeczowy sposób z ludźmi, którzy nie do końca będą podzielać nasze poglądy. To nie hobby dla sezonowców tak jak kiedyś pokazywał Internet ludzi czytających w komunikacji. Nawet jeśli nie stać nas na nową publikację korzystajmy z tego, że biblioteki nie są płatne w naszym kraju. Zresztą , książka była zawsze w moim życiu i wtedy kiedy wszystko było dobrze jaki i wtedy gdy było mało ciekawie i pod górkę ... Ja czytam a Ty ?



piątek, 18 sierpnia 2017

Remis z Sheriffem

       Wczorajszy mecz Legii z Sheriffem zakończył się remisem i to remisem sprawiedliwym. Legia co prawda weszła w mecz na prawdę dobrze to o tym co się działo w końcówce lepiej nie wspominać ... Pierwsze minuty dawały nadzieję, że Legia szybko obejmie prwoadzenie i będzie  mieć spotkanie pod kontrolą. Było tak przez ok. 20 minut, a potem, niestety festiwal nieskuteczności. Szkoda. Może właśnie te pierwsze sytuacje i to co mogła Legia wypracować przyniosłoby oczekiwane zwycięstwo. Tak właśnie to Sheriff Tiraspol, drużyna o której wielu z nas dowiedziało się wczoraj, jest w korzystniejszej sytuacji przed rewanżem 25 sierpnia w Mołdawii. Osłabienie zespołu z powodu ewentualnych kontuzji Ghuilerme i Hlouska nie poprawi sytuacji w obliczu walki o awans do Ligi Europy. Pozytywem było wejście Hamalainena, który zachował odrobinę zimnej krwi i strzelił upragnioną bramkę w 76. minucie. Wydawało się , że potem będzie tylko dobrze bo były sytuacje , które rokowały na kolejną bramkę dla Wojskowych. Brak gry środkiem pola oraz ewentualni wykończający to chyba największa bolączka obecnego zespołu. Bramka strzelona na do widzenia dla Sherfiffa potwierdza brak koncentracji , który jest ewidentną słabością w ostatnich meczach jak z Astaną czy Piastem. 
Na mecz wybrało się w sumie 17732 widzów. Nie jest to chyba dobra frekwencja, ale myślę, że przychodzą faktycznie ci co z Legią byli, są i będą zawsze. Przed meczem dotarła informacja dotycząca kary przyznanej prze federację UEFA za oprawę upamiętniającą Powstanie Warszawskie. Nieznani Sprawcy wykorzystali ten fakt do zamanifestowania tego co uważają na temat decyzji, które od lat uderzają w klub ze Stolicy. Transparent oraz greedy pig przedstawiający UEFĘ (zupełnie jak w tej słynnej oprawie z Aktobe parę lat wstecz) znowu odbije się szerokim echem na świecie a co na pewno przyniesie kolejne reperkusje oraz kary za tzw. niestosowane zachowanie publiczności. 
Nie ma co się dłużej nad tym rozwodzić. Mecz za tydzień trzeba wygrać choć będzie to walka do końca , ale warta by Legia zaistniała w tym roku w europejskich pucharach.



Grzegorz Kalinowski "Złota maska" (książka)

       Komu spodobała się "Śmierć frajerom" ten na pewno sięgnie po "Złotą maskę". Tym razem Henio Wcisło jest już starszy, dojrzalszy, zmężniał. Przy czym warto nadmienić, że wraz z wiekiem stał się człowiekiem nie tylko bogatszym materialnie co życiowo, w porównaniu ze swoimi rówieśnikami. Wciślak - bo tak jest nazywany przez przyjaciół i swojego policyjnego wroga - zaczyna się wplątywać w coraz grubsze sprawy przy czym należy pamiętać, że jego koneksje z przeszłości jak choćby z wojska z okresu wyprawy kijowskiej są nie tylko pomocne co i raz coraz bardziej ryzykowne ... Henryk zaczyna współpracę z "dwójką" poznając przy okazji tajemniczego Japończyka. Obyczajowo i historycznie to Warszawa lat 20. ubiegłego wieku oraz Gdynia a nawet Zakopane. Zamach majowy, Witkacy i jego twórczość pod wpływem środków psychoaktywnych a nawet okultyzm z masonerią są tłem dla losów Wcisły oraz jego ukochanej Leokadii i siostry Stefanii. O książce sporo by można pisać tylko po co ? Lepiej zacząć czytać.



czwartek, 17 sierpnia 2017

Nowy stary dom

       Niedawno ktoś wspominał 7 lat od pierwszego meczu Legii z Arsenalem Londyn na nowym stadionie. Myślę, że nie ma w tym specjalnie nic interesującego oprócz tego, że otwarcie było w środku słynnej wojny z ITI a udział kibiców Legii był koniecznością, którą wymusiła sytuacja na linii klub - kibice. To wtedy myślano już o tym jak panowie, którym brakowało eLki w sercu będą chcieli wymienić sobie publikę. Oprócz tego , że domagali się zakazów wyjazdowych na każdym meczu poza Ł3 to oczerniali środowisko kibiców Legii również w mediach zagranicznych jak słynny Leszek M. Nie dziwię się jak Kolejorz na nowym stadionie przygotował sektorówk z napisem " Siemano Guantanamo !" . Nowe stadiony to taki Big Brother, gdzie inwigilacja zaczyna się od momentu wejścia na obiekt. Wcześniej czy później stadion zostałby zbudowany, ale pamiętajmy, że to ludzie przychodzący na niego tworzą klimat jego miejsca. Żyleta to ludzie a nie tylko trybuna. Tylko od nas zależy jak kolejne pokolenia będą na nim egzystować i reprezentować Legię. Legia to MY !


środa, 16 sierpnia 2017

Idź z Bogiem !

        Myślę, że tak właśnie powinno się żegnać takich ludzi. Mam tu na myśli Steeven'a Langil'a, który jak się okazuje ma problem nie tylko z używkami, dobrymi manierami, ale i z mówieniem prawdy (sic !). W końcu Legia rozwiązała z nim kontrakt. Kolejny wkład do koszulki, który nie dość, że miał okazję wykazać się , później zaczął bawić się w wielką gwiazdę , która może stroić swoje fochy. W pierwszym meczu z Wisłą Płock dawał jakieś nadzieję. Nie przeczę - na mnie robił wrażenie to w jaki sposób się poruszał i jak szybko przemieszczał się w stronę pola rywala. Niestety, zaczęły się w sieci pojawiać filmy i zdjęcia z imprez, które w jednoznaczny sposób pokazywały jakie życie prowadzi Langil i nie jest to życie do jakiego zobowiązuje go bycie sportowcem z eLką na piersi ... Kiedy klub zesłał go do rezerw, tam też niestety nie potrafił zapracować na swoje nazwisko. W prasie zagranicznej oskarżał klub o rasizm, który pierwszy raz odczuł na swojej skórze jako piłkarz. Myślę, że ten wyssany z palca argument najbardziej zaważył na jego karierze w Warszawie. Nie wspomnę o jego problemie z trafieniem do klubu przez miesiąc czasu. Do wszystkich, którzy płaczą , że to kolejny talent , któremu Legia nie dała szansy pokazać swoich umiejętności : zróbcie to samo i Wy a potem nie zdziwicie się, że szef Was wzywa do siebie , aby wręczyć podziękowanie za dotychczasową współpracę. Steeven, graj sobie w co chcesz i z kim chcesz nawet na fortepianie jak wtedy na lotnisku.




Grzegorz Kalinowski "Śmierć frajerom " (książka)

         Jak sensacja w Warszawie to tylko w tej , której nie ma. Ale jak coś się wydarzy w czasach współczesnych to czemu nie ? Grzegorz Kalinowski to człowiek raczej kojarzony z publicystyką sportową, tym razem zaskoczył jako pisarz i to w dodatku sensacyjny. Nie chce pisać o tej książce jak o "powieści łotrzykowskiej" bo ten termin rezerwuje tylko dla słynnej trylogii Waldemara Łysiaka. Głównym bohaterem jest Henryk Wcisło , który pochodzi z polsko-niemieckiej rodzinny. Dorasta jak każdy młody chłopak w jego wieku w latach kiedy w Polsce rodzi się ruch niepodległościowy. Sam rodzi się w dniu też można powiedzieć historycznym. Nie chcę zdradzać wszystkiego bo to nie ma sensu, ale książka jest swoistego rodzaju przewodnikiem po Stolicy pierwszych lat XX wieku. Życie ludzi polityki i nizin społecznych , które się wzajemnie przeplatają. Książka jest pisana w całkiem ciekawym językiem bo okraszonym gwarą warszawską i... śląską. Tak ! Akcja książki to nie tylko Syreni Gród. Naszego głównego bohatera losy skierują na Śląsk a nawet do Kijowa. Sam Henio wzbudza sympatię. Jak to prawdziwy chłopak ze Stolicy poznaje smak zarobionych pieniędzy, przygód, ulicznych historii oraz kobiet. Grzegorz Kalinowski kupił mnie tą książką tak, że jestem ciekaw co kryje dalsza część przygód młodego Wcisły. Jeżeli lubisz klimat Stylu Warszawskich Ulic przed wojną, zobaczysz , że w Warszawie nie było niespokojnie jak się utarło ostatnio w Święto Niepodległości a w Święto Pracy, kto rządził Kercelakiem i przy okazji poznasz parę innych szemranych postaci. 



wtorek, 15 sierpnia 2017

15 sierpnia - Rocznica Bitwy Warszawskiej 1920

       Data, która pokazuje jeszcze raz światu, że Polska nigdy nie zgodziła się na żaden reżim totalitarny. 15 sierpnia 1920 roku to data ocalenia Polski , ale i Europy i świata przed czerwoną falą bolszewizmu. Data, która pokazuje jak nasze społeczeństwo mimo 2 lat niepodległości potrafiło zjednoczyć się przeciwko najeźdźcy i ocalić Ojczyznę. Myślę, że niemały wpływ miała tu charyzma elit i wojska wraz z dowódcami, którzy potrafili poderwać zwykłych obywateli do walki. Warto przypominać Polakom, ale i kolejna data , którą warto przypominać światu.


Co u ciebie - Sylwester Czereszewski

       Czy ktoś pamięta bramki Sylwestra Czereszewskiego ? Ja będę pamiętał te strzelane Widzewowi Łódź oraz dla Polski jak w meczu z Bułgarią w 1999 roku. Kto zainteresowany co u niego odsyłam do krótkiego filmu poniżej :

KLIKNIJ LINK ABY OBEJRZEĆ FILM

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

KSU "1944"

Rok 1944 to nie tylko Powstanie ... ale i pewna piosenka legendy polskiego punk rocka KSU. Jak słucha się takich piosenek , które kiedyś w niektórych kręgach były popularne nachodzi człowieka refleksja czy ktoś z młodego pokolenia jeszcze to słucha.






niedziela, 13 sierpnia 2017

Derby Grodu Kraka

       Tak jak media podchwyciły oprawę Legii na tapetę, tak od wczoraj mówi się o oprawie Wisły Kraków. Oprawa była przygotowana na 194. derby Krakowa Wisła - Cracovia. Choć sektor gości świecił pustkami tego wieczora to młyn Wisły przygotował kolejną oprawę z myślą o nich. Oprawa przedstawiała kibica Wisły Kraków na tle grobów z symbolami Cracovii. Całość dopełniał transparent "Boże miej litość nad naszymi wrogami bo jak widzisz my jej nie mamy." Wszyscy są zszokowani z wielu powodów. Pierwszy, że oprawa ta to nic innego jak gloryfikacja morderstw kibiców z drugiej strony Błoń. Drugi, że miało to miejsce przed uroczystym odśpiewaniem hymnu narodowego z okazji nadchodzącego Święta Wojska Polskiego. 
Szczerze ? Nic mnie tu nie szokuje. W tym mieście zostały już dawno przekroczone jakiekolwiek granice w świecie kibicowskim. Wszystko jest sprzęgnięte z interesami a w ich imię zostały poświęcone dawne przyjaźnie i to co inne pokolenia kibiców wypracowały wspólnie dla swoich barw. To miejsce , które jest prekursorem biegania z krakowskimi zabawkami ogrodowymi z Castoramy co jest już nie tylko elementem okolicznych piosenek i twórczości na murach, ale i elementem odzieży kibicowskiej czy grafiki z okazji turnieju fanów - stanowi wręcz powód do dumy. Miasto , gdzie są całe śpiewniki o zamordowanych kibicach z obydwu stron Błoń oraz vlepki kibicowskie , które mogą być spokojnie rozklejane obok wizerunku Jana Pawła II ... 
Dziennikarze, czym się tu tak szokujecie ? To nie pierwsza taka oprawa gdzie chluba z bycia drug lordem czy kingpinem w Krakowie oraz poniżenie rywala stanowi nie odłączne tło derbów. Święta wojna jest tu obecna na każdym kroku. Ci, którzy nigdy nie byli w Krakowie w czasie dnia meczowego polecam być tutaj kiedy będzie mecz. Jeżeli ktoś utyskuje na naszą policję to radzę zobaczyć co się dzieje przed i po meczu w Krakowie. W tym mieście nienawiść sięga zarania futbolu krakowskiego i trwa do dziś i nie ogranicza się do niewerbalnych haseł z każdej ze stron.



Po co tu przyszedłeś ?


        Nie wiem jak inni, ale nie mogę się przekonać do Michała Żewłakowa. Myślę, że tego pana miejsce jest tam skąd przeszedł – w Polonii. Załapał się fartem do zespołu Legii po to, aby tu skończyć swoją karierę jako piłkarz i złapać ciepłą posadkę. Niestety takie wynalazki jak Steve Langil oraz niedawno kupiony Hildeberto to nie dwa błędy, tylko wielbłądy, a właściwie garby dla zespołu. Bo jak nazwać typa, który 2 miesiące tu przychodzi i nie może trafić ? Mam na myśli Langila, który nie dość, że jeszcze zawiódł swoją postawą poza boiskiem, zrobił czarny PR (dosłownie) Legii skarżąc się na wszędobylski rasizm oraz jego problemy z nawigacją , która zawodzi go w drodze na Łazienkowską 3. Drugi „udany” zakup to Hildeberto Pereira. Zawodnik z  10 kilogramową nadwagą, który nie może się wstrzelić do składu meczowego z powodu braku kondycji. Jest to co prawda nowy nabytek, ale pytanie : po co kogoś takiego kupują ? Czy to jest przechowalnia, karna kompania ? O co tu chodzi ? Od początku jegomość, który jest ex-Polonistą nie wzbudza mojej sympatii . Dla mnie jego wypowiedzi pod adresem kibiców Legii w czasie wojny z ITI dowodziły tylko, że ktoś taki nie tylko nie powinien założyć koszulki z herbem Legii, ale i nigdy nie powinien przekroczyć progu tego klubu. Ten człowiek, który dochrapał się stanowiska dyrektora sportowego jest dla mnie piątą kolumną jak kiedyś Mirosław Trzeciak. Sorry bardzo, ale jestem tego starego poglądu, że tego typu funkcję powinni piastować ludzie, którzy grali tu jeżeli nie całe życie to sporą część swojej kariery ze znaczącymi sukcesami z Legią. To, że pozwolono grać w tym klubie z opcji konwiktorskiej albo łódzkiej w barwach Legii uważam jako porażkę naszego środowiska jak pajacowanie w koszulce #Uwolnić Maćka jednego z platfusów na loży VIP tegoż stadionu. Mam nadzieję, że tak jak klub nie chce przedłużać niektórych umów , z Michałem Żewłakowem też się pożegna.


sobota, 12 sierpnia 2017

Wygrana z Piastem

       Zwycięstwo w lidze przed ważnym meczem w europejskich pucharach jest bardzo ważne. Piątkowe spotkanie z Piastem Gliwice rozpoczęło się bardzo dobrze dla Legii bo od bramki Dominika Nagy'a w 18 minucie. Po rzucie rożnym z lewej nogi z półwoleja umieścił piłkę w siatce bramki Piasta. Legioniści zaczęli od na prawdę solidnego ataku i widać , że brawie do połowy pierwszych 45 minut utrzymywali się długo przy piłce i nie wiele brakowało, aby gości "powieźli" co najmniej 2:0 . Niestety, braki w wykończeniu były widoczne , ale nie tak odczuwalne w obliczu rywala z Gliwic, które nie wiele pokazywał. 
W drugiej połowie Legia zaczęła od ... przyśnięcia. Bo jak nazwać fakt kiedy ma się mecz pod kontrolą, kolejna bramka wisi w powietrzu a rywal zaczyna dusić ze wszystkich stron. Była sytuacja kiedy to Pazdan ratował zespół wybijając piłkę - wg mnie - w najbardziej kluczowym momencie. Można sobie wyobrazić co by się stało jakby Piast wyrównał. Doskoczyłby Legii do gardła i ten mecz wcale nie byłby taki udany jak był po ostatnim gwizdku sędziego. 78. minuta okazała szczęśliwa dla Krzysztofa Mączyńskiego , który pięknym strzałem wykończył akcje w siatce gości. W tym meczu choć Armando Sadiku nie strzelił gola w tym spotkaniu to jego podanie stworzyło sytuację w polu karnym , po której Ghuilerme trafia na 3:0 dla Legii. Piast odpowiedział tylko jedną bramką i skończyło się na 3:1.
Mecz rozpoczął się od uroczystego przywitania uczestników Powstania Warszawskiego w asyście Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego. Odegrany "Sen o Warszawie", którego co tu dużo pisać kibice nie powinni śpiewać z takim towarzyszeniem akustycznym oraz hymn Polski, były kolejnymi akcentami kiedy Legia pamięta o Bohaterach Warszawy. Wielki napis na Trybunie Wschodniej był tylko dopełnieniem tego uroczystego momentu. Mecz rozpoczął się od okrzyków dla Powstańców Warszawskich oraz symbolicznego kopnięcia przez jednego z nich piłki jako rozpoczęcie meczu.





Kibiców Piasta dotarła znikoma ilość co raczej nie było zaskoczeniem jeśli tą ekipę ze Górnego Śląska. Na mecz przy Łazienkowskiej 3 dotarło w sumie 13768 widzów.

Pewne zwycięstwo jest faktem i przechodzi do historii . Teraz Legię czeka najważniejszy mecz w tym roku jeśli chodzi o europejskie puchary, który musi wygrać.

Hołd dla Powstańców Warszawskich na trybunach

           Oprawy na stadionach z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego stają się powoli tradycją w całej Polsce. Jeżeli nie ma czegoś bardziej okazałego, to na pewno transparent , który jest przypomnieniem heroicznego boju Stolicy z hitlerowcami . Jedną z pierwszych takich opraw była oprawa z sierpnia 2006 roku jeszcze na starym obiekcie Stadionu Wojska Polskiego przy Łazienkowskiej 3. Efekt pracy Nieznanych Sprawców na starej Żylecie na filmiku poniżej :



Nie sposób przejść obok oprawy , którą przygotował ... Śląsk Wrocław 01.08.2012 roku. Był to rok bardzo udany dla WKS-u bo zdobyli mistrzostwo, co premiowało ich do gry w europejskich pucharach. Poniżej filmik z początku wspomnianego meczu Śląsk Wrocław - Helsinborg :



Racowisko z 02.08.2014 roku jest już legendarne nie tylko na polskich stronach kibicowskich. Przed meczem z Górnikiem Zabrze odbyłą się minuta ciszy dla Powstańców Warszawskich. Chwilę po syrenie, która w historii Warszawy kojarzy się z atakiem nazistów pojawia się symbol Polski Walczącej z odpalonych rac. Filmik poniżej prezentuje nie tylko efekt wizualny, ale i walory głosowe gniazdowego :


piątek, 11 sierpnia 2017

Walka z głupotą w sieci


       Od czasu do czasu zdarza mi się wejść w dyskusję, i to nawet ostrą z ludźmi, którzy poprzez swoją głupią opinią w Internecie oczerniają nas Polaków.

Kilka lat temu pamiętam jak Jagiellonia na wyjeździe grała z Omonią Nikozja. Miejscowa ekipa słynie z poglądów bardzo lewicowych. W czasie meczu zaprezentowali choreografię z przesłaniem do Jagiellonii, że ich dziadkowie gonili naszych dziadków nazistów do samego Berlina. Debilizm do kwadratu. Po pierwsze Polska – jak każdy kto czyta i chodził do szkoły – nigdy nie współpracowała z okupantem nazistowskim jakim była Trzecia Rzesza Niemiecka. Po drugie jak Grecy mogli atakować Berlin skoro mieli u siebie problem z rządem kolaboracyjnym i byli sami wewnętrznie skłóceni i dopiero Brytyjczycy wraz z częścią greckich żołnierzy zdołali ich wyzwolić spod jarzma okupantów ? Po co tworzyć mitologię grecką od nowa ? Czy w dobie Internetu i zrobieniu głupiego mema można zrobić tego typu zamęt w głowie ludzi ? Raczej nie … Mimo, że Jagiellonia to nie mój klub to wtedy stanąłem po stronie kibiców z Białegostoku. Myślę, że gdy ktoś atakuje nas Polaków to tego typu animozje międzyklubowo-miastowe schodzą na drugi plan. Atak uznałem za niesprawiedliwy  i głupi przede wszystkim. Argumentację drugiej strony , że wszyscy polscy kibice to nazi jest argumentem bezsensownym. Zauważyłem, że grecka młodzież ,z kraju gdzie są ekipy lewackie na stadionach, zawsze wyjeżdża z tego typu tekstem.


Podobnie miała się sprawa z kibicami z Brazylii, którzy nazwali legionistów nazistami po zaprezentowaniu oprawy z FK Astana. Niejaki Joao Medeiros  z Porto Alegre nazwał nas naziolami, ale jak usłyszał, żeby popatrzył na swoje trybuny w swoim dzikim kraju był wielce obrażony. Cóż, dyskusja z nim była bezcelowa. Koleś zna angielski gorzej niż ja , argumentacja dziecka z przedszkola. Moje apele, żeby wrócił do szkoły i nadrobił braki w wykształceniu a dopiero potem dyskusja i głupie komentarze były bezcelowe. Nawet argumentacja , że to Ameryka Południowa – Meksyk, Chile i Brazylia – pomogły nazistom po wojnie, aby uniknąć odpowiedzialności za swoje zbrodnie, nie docierały. Słowem : debil bez szkoły, który próbuje zaistnieć w Internecie.
Myślę, że obecnie w krajach w których zdobywa popularność lewicowy światopogląd z zapatrzeniem w osiągnięcia komunizmu, który znają tylko z kinematografii czy pojedynczych publikacji spłyca wiedzę na temat tego co działo się w Europie ponad 78 lat temu. Widać to wypowiedziach młodych z Grecji, Brazylii i mediów zachodnich, którzy z premedytacją nazywają obozy koncentracyjne polskimi a prawdę historyczną na trybunach za kontrowersję przy okazji wyciągając nasze inne grzeszki. Może jednak warto dogadywać się tylko ze Słowianami bo mają podobny bagaż doświadczeń co my, mentalność i wartości w które też wierzą?
Poniżej coś co na ulicach Brazylii jest normą - morderstwo z broni palnej 8 kibiców Corinthias Sao Paolo . My jesteśmy naziolami a wy kim jesteście Joao Medeiros ?


czwartek, 10 sierpnia 2017

Lech Wyszczelski " Warszawa 1939" (książka)

          Wiedza na temat Powstania Warszawskiego jest potrzebna. Jednak , aby ją poznać dobrze jest poznać cały kontekst tła historycznego dotyczącego Warszawy w latach okupacji hitlerowskiej. Nie jestem historykiem , mimo to lubię sięgać po pozycje historyczne. Książka „Warszaw 1939” autorstwa Lecha Wyszczelskiego jest pozycją wg mnie obowiązkową. Osoby, które mają wstręt do tego literatury pocieszę. Czytając tą książkę będziecie naprawdę pozytywnie zaskoczeni. Książka jest pisana w sposób przystępny, językiem zrozumiałym. Autor nie popada w żaden patos lub epatowanie martyrologią narodu polskiego. Książkę tą napisał jako pewnego rodzaju kompendium wiedzy o Stolicy tamtego okresu. Tło historyczne, wigilię ataku Niemiec na Polskę i w konsekwencji na Warszawę oraz samą obronę. Przyznaję, że po tej pozycji Wydawnictwa Bellona jestem zachęcony do czytania kolejnych książek tejże oficyny wydawniczej. Publikację nie są nadmiernie obszerne, szybko się czyta i sposób przekazywania wiedzy trafia do czytelnika. To tylko niektóre plusy. Patrząc w jakich cenach są publikacje Bellony z tej serii (Historyczne Bitwy) można pozwolić sobie na ubogacenie swojej domowej biblioteki co najmniej o jedną książkę na miesiąc.





środa, 9 sierpnia 2017

Jugosławia. Dramat historii (dokument)

        Filmy dokumentalne to jedne z tych, których oglądanie daje jakichś obraz sprawy. Nawet jeżeli jest to stronnicza relacja jednej ze stron to jest to bodźcem do czytania, szukania ... i znowu oglądania. Po obejrzeniu "Jugosławia. Dramat historii" nasuwa się wniosek , że nawet największy reżim nie spowoduje w multikulturalnym tworze pełnej harmonii a całość od początku nie rokowała dobrze z uwagi na wspomnianą różnorodność i zapędy separatystyczne wielu stron.
Poniżej film w 2 częściach, który wg mnie warto obejrzeć by zrozumieć istotę tego co działo się na Bałkanach lat 90. :




wtorek, 8 sierpnia 2017

Pewne zwyciestwo, pewny awans

         Dzisiejszy mecz 1/16 Pucharu Polski w Puławach był wreszcie meczem, gdzie nie drżeliśmy że może coś się stać złego. Pewne zwycięstwo 4:1 nie było wypadkiem przy pracy. Pierwsza bramki dla klubu z Łazienkowskiej Mączyńskiego otworzyła wynik spotkania 1:0. Drogą bramka to samobój Wisły, który sędzia uznał i było 2:0 do przerwy. Szkoda, że w pierwszej połowie z boiska został zniesiony Jakub Czerwiński. Nieoficjalnie doznał urazu , który go wykluczył z dzisiejszej gry. 
Po bramkach z 9. i 11. minuty Legia schodziła z prowadzeniem 2:0 po pierwszej połowie.
W drugiej części spotkania na 3:0 podwyższył Dominik Nagy. Dzielny Węgier zaczyna powoli kąsać i oto chodzi ! Wg mnie zrobił na prawdę dużo w swej grze pozytywnych zmian. Na boisko W drugiej części spotkania wszedł Hilberto Pereira. Trochę się pokręcił, ale trzeba przyznać, że demonem prędkości to on nie jest. Zrobił na mnie pozytywne wrażenie Chuckwu, który wreszcie wystąpił od pierwszej minuty i widać, że sporo serca zostawił na boisku. Przyznam, że dwukrotnie zaskoczył mnie swoim zdecydowaniem i widać, że niewiele brakowało i bramkarz Wisły Puławy byłby pokonany. Gola honorowego dla Wisły zdobył Hirsz, który zdecydowanie najlepiej wypadł w tym meczu na tle swojej drużyny. Rezultat na 4:1 ustanowił Sadiku, który na razie jest świetnym wzmocnieniem Legii z przodu. Mam nadzieję, że takiej walki jak dzisiaj nie zabraknie jemu oraz całemu zespołowi w meczu z Piastem Gliwice w najbliższy piątek.
Kibicowsko warto wspomnieć, że Puławy to bastion Legii i tak też dzisiaj było na trybunach. Gościnni byli nie tylko piłkarze dla klubu ze Stolicy, ale i miejscowi kibice, którzy pokazywali swoje przywiązanie do obydwu drużyn w czasie całego spotkania. Mecz obejrzało w sumie 3930 widzów.




Opinia Powstańców opinią bezcenną

       Jeżeli ktoś jeszcze ma wątpliwości czy oprawa jest kontrowersyjna czy nie niech zapozna się z poniższym linkiem, gdzie ocena całej oprawy jest warta tego, żeby nawet ponieść za to konsekwencje : KLIKNIJ W LINK . Pozdrawiam Panią "Grażkę" z Parasola.




poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Polska piłka na europejskich salonach wg Michała Probierza


         Nie mamy nawet pierwszej dekady  sierpnia a już polskie kluby przegrały swoje pierwsze dwumecze i tylko jedna  drużyna jest w grze w walce o europejskie puchary.  Wczoraj polskie media  obiegła konferencja prasowa przed meczem Cracovii z Lechem Michała Probierza, który co tu dużo mówić lubi być w centrum uwagi i zdarza mu się powiedzieć coś więcej niż tylko, że sędziowie pomagają Legii. Z panem trenerem nie trudno się nie zgodzić bo faktycznie wszystkie ligi obok nas powoli nam odjeżdżają. My faktycznie zrobiliśmy kilka lat temu progres jeśli chodzi o infrastrukturę, zarobki… i to chyba koniec. Dodam tylko, że pod względem sportowym przewyższają nas kraje, które powszechnie są uważane za mniej rozwinięte lub mające większe problemy z demokracją niż my. Tak naprawdę to chyba nie oto chodzi co powiedział Michał Probierz. Legia ma wszystko to co wymieniał trener a inne kluby nie mają i jakoś nie przekłada się to na wyniki sportowe. Zeszłoroczny epizod z Ligą Mistrzów był wypadkiem przy pracy. Taka prawda, chyba nikt nie powie mi , że to zasługa Besnika Hasiego bo to chyba nonsens. Przede wszystkim jest u nas problem już na etapie przygotowań. Myślę, że przychodzi ktoś nowy i wszystko od początku urządza jak mieszkanie świeżo po zakupie. Często nowi trenerzy narzucają swoich pupilów, którzy nie do końca są ulubieńcami szatni i zamiast zdrowej rywalizacji rodzi się zawiść. Wątpliwie jest również sprawdzanie średniaków z lig sąsiednich. Po co ? Nie wiem. Skoro mamy akademie, szkółki, które mają być w perspektywie lat zapleczem to po co takie wątpliwe zakupy ? Liga wg mnie też zamiast ruszyć kiedy warunki pogodowe sprzyjają to szalejemy po boisku w zimę na klepiskach, które są kontuzjogenne dla zawodników. Przez to też przerwa między sezonami jest za długa. Trener Probierz ma rację , że takie zmiany są potrzebne, ale czemu ciągle o tym mówimy w czasie kiedy jest już po zawodach ,jeszcze kiedy wakacje się nie skończyły ?


niedziela, 6 sierpnia 2017

Historyczna prawda z trybun



      
        Gdy emocje trochę opadły, UEFA wszczęła procedurę ukarania Legii , internetowi oraz medialni hejterzy, którzy atakują kibiców Legii mieli swoje 5 minut, warto popatrzeć na cały kontekst sprawy a nie tylko jednego wydarzenia.
Od kilku tygodni mówi się , że jedna z niemieckich telewizji nie przeprosi polskiego więźnia niemieckiego obozu zagłady za określenie „polskie obozy koncentracyjne.” Niemiecka telewizja tłumaczy to aktualnie prowadzoną polityką historyczną oraz brakiem suwerenności polskich sądów. Słowem : nie przeprosiliśmy, nie przepraszamy i nie przeprosimy nigdy. Myślę, że jakby rządziła poprzednia ekipa skutek byłby taki sam tylko uzasadnienie może mniej dosadne, ale dla ZDF jak najbardziej logiczne.
Komentarze z Polski , które poddają ostracyzmowi oprawę i Żyletę wpisują się w chór głupoty polityków i publicystów, którzy mówią , że największą ofiarą nazizmu byli … sami Niemcy. Myślę, że krajem , który najbardziej ucierpiał na tym była Polska. Polska była pierwszym krajem, który w 1939 roku został zaatakowany przez nazistowskie Niemcy i poddany terrorowi włącznie z holocaustem. Polska nie dostała solidnego wsparcia od USA po wojnie, aby wyjść na prostą pod względem cywilizacyjnym oraz ekonomicznym.
Jeśli chodzi o opinie za granicą to chyba tylko nasi słowiańscy bracia w swoich komentarzach  wyrażają pozytywnie opinie o samej oprawie oraz wymowie jaka z niej płynie. Widać jeszcze pojedyncze głosy z krajów Europy Zachodniej , ale są one po prostu pojedyncze. Co chwilę jakichś debil z Ameryki Łacińskiej wyzywa warszawskich kibiców od nazioli, ale co można wymagać od takiego tępaka, w którego kraju kwitnie tylko AIDS, handel narkotykami, morderstwa na ulicy oraz korupcja a poziom edukacji i jakiejkolwiek wiedzy o świecie jest bliski zeru.
Myślę, że warto było zrobić tą oprawę – kolejny raz brawa dla Nieznanych Sprawców – i to dobrze, że warszawscy kibice przypomnieli to z czym ostatnio świat ma problem. Pokazali, że to konkretny kraj był najeźdźcą a nic chyba nie zapadło w głowach wielu ludzi na świecie niż ten prosty, ale treściwy transparent, syrena i twarz polskiego dziecka. Wzruszenie na twarzach wielu starszych ludzi, w tym mojego ojca, którego ojciec zginął w Auschwitz-Birkenau są doskonałym podziękowaniem za oprawę, która w tym morzu obłudy, fałszu, pseudopoprawności politycznej potrafi więcej zdziałać niż nie jedna państwowa czy polityczna kampania.







sobota, 5 sierpnia 2017

Nieciecza nie zdobyta

     
         Po meczach pucharowych oraz pierwszych spotkaniach ligowych w sobotnim meczu Nieciecza podejmowała na własnym stadionie Mistrza Polski. Legia pojechała ze sportową złością po meczach, które miały ją przybliżyć do Ligi Mistrzów a dały … grę w eliminacjach do Ligi Europy. Na tle tego co obecnie Legia prezentuje byłoby dobrze jakby chociaż do tych rozgrywek dostałby się, ale warto wrócić do ligowej rzeczywistości, a ta też za specjalnie nie rozpieszcza zespół z Warszawy.
Legioniści wyszli całkiem pewni siebie w tym meczu. Pierwsza połowa w zasadzie nic nie przyniosła dla obydwu zespołów. Ataki w polu karnym Termalici w zasadzie nic nie przyniosły oprócz kontrowersyjnej sytuacji, gdzie sędzia nie chciał podyktować rzutu karnego dla legionistów po zagraniu ręką jednego z zawodników gospodarzy. Oprócz fauli jak tego z 19. Minuty Pazdana nie wiele się działo. Swoją drogą to sporo zagrań było takich wręcz chaotycznych. Akurat wspomniany faul wynikał z poślizgu i nieopanowania piłki niż samej intencji wykluczenia rywala z gry.
Drugą połowę Legia zaczęła od całkiem dobrych strzałów, ale ex-legionista w bramce Termalici Jan Mucha spisywał się wzorowo. Taki całkiem niewygodny, ale i silny strzał posłał m.in. Jakub Czerwiński – autor gola z FK Astaną przy Łazienkowskiej. Niestety, jak mawiał klasyk, nie wykorzystane sytuacje mszczą się. Nadeszła 54. minuta i gol kuriozum. Jovanović przeprowadził akcję, gdzie po podaniu do Piątka , który nie trafia do pustej bramki … Pazdan podaje jeszcze raz do Piątka by ten już umieścił piłkę w siatce. Jest 1:0. Akcje pod bramką Jana Muchy nieustaną . Nie ma to jednak żadnego realnego przełożenia na końcowy rezultat. Niewykorzystane sytuacje z końcówki jak ta z 84. minuty tylko pokazują bezradność Legii z przodu. Tak patrzę już któryś mecz i widzę, że Legia ma nie tylko z prostopadłymi piłkami problem, ale w kluczowych momentach środek też jest pusty i nie ma kto zakończyć akcję. Szkoda. Twierdza Nieciecz niezdobyta po raz 3. Nieciecza zaczyna przypominać Odrę Wodzisław z lat 90. , która również potrafiła Legii zrobić podobne niespodzianki.
Kibicowsko nie ma co opisywać. Stadion wypełnił się po brzegi bo ponad 4500 widzów było obecnych na tym spotkaniu. Tak zwany młyn Niecieczy wygląda jak na meczach reprezentacji w siatkówce , więc żadnego elementu awanturniczego nie ma. Były nawet akcenty nawiązujące do rocznicy Powstania Warszawskiego. W drugiej połowie miejscowi urozmaicili doping machajkami na kijach co trochę ożywiło tą część stadionu. Legionistów było kilkaset osób z flagą MOCNO LEGIA a na płocie z megafonem siedział B. prowadząc swój pierwszy doping na wyjeździe. Doping jak zwykle solidny i do ostatniej minuty. Szkoda, że wynik nie był taki sam na korzyść Legii. Pozostaje czekać na mecz w następny piątek, gdzie Legia podejmie u siebie Piasta Gliwice.



Life of Boris : MAJONEZ AND KIELBASA PARTY - Poland country review

 
         Chyba każdy z nas jest ciekawy co mówią o nas inni a jeżeli są to obcokrajowcy to tym bardziej. Krótki - bo zaledwie 10. minutowy film- pokazujący Polskę a w dużej mierze Warszawę trochę z innej perspektywy.



czwartek, 3 sierpnia 2017

Zwycięska porażka

         Środowy pojedynek w rewanżowym meczu Legia - FK Astana zgromadził blisko 25000 kibiców na Łazienkowskiej 3. Pojedynek przez pierwsze 45 minut był bardzo chaotyczny. Legia miała okazje, ale nie potrafiła ich przekuć na bramkę. Zespół z Astany o ile tydzień wcześniej pokazał się z bardzo dobrej strony to wczoraj był to cień ich wcześniejszego występu. Bez dwóch czarnoskórych zawodników właściwie nie istnieli na boisku. Szkoda , że tydzień temu legioniści nie ustrzegli się straty trzeciej bramki. Myślę, że ta porażka może być początkiem czegoś wielkiego bo widać po kilku zawodnikach głód bramki, ale i brak zimnej krwi.
Druga połowa była w wykonaniu Legii ciut lepsza. 76. minuta i bramka Czerwińskiego daje nadzieję na korzystny rezultat meczu. Niestety, czasu zabrakło. Liga Mistrzów nie zawita w tym roku na stadion Legii w Warszawie. Szkoda.
Od strony kibicowskiej jedno można przyznać. Kibice dopisali i dali niezły popis wokalny. Widać, że wiele osób przyszło na prawdę wesprzeć swój zespół. Jeszcze lepiej byłoby jakby ludzie przychodzili tak na pozostałe mecze. Mówiąc o wczorajszym meczu nie sposób wspomnieć o oprawie z okazji 73. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Oprawę poprzedziła minuta ciszy i jak zwykle odśpiewany hymn narodowy. Dla tych , którzy nie byli a nawet jeżeli ktoś był zapraszam do obejrzenia jeszcze raz co przygotowano tego wieczoru na Żylecie :


Mimo wszystko osobiście bardzo żałuję, że nie udało się zdobyć drugiej bramki. Legię stać było na wygrana, ale też uważam , że ta porażka może być początkiem czegoś pozytywnego dla tego klubu. Jest kilku graczy, którzy robią sporo dobrego. Jest kilku starszych, którzy dają solidne wsparcie, gdy jest ono potrzebne. Przed nami liga i czekanie do czwartku kogo otrzymamy w eliminacjach do Ligi Europy.


środa, 2 sierpnia 2017

Przed meczem z : FK Astana

        Nadzieja jest mimo, że wynik przywieziony z Kazachstanu nie powala, a konkretnie jest bardzo niekorzystny dla legionistów. Nie można jednak pozostawać obojętnym na to co może być dzisiaj po 90 minutach gry. Cała nadzieja w nowych nabytkach Legii, ale i tym , którzy nam ratują skórę jak Michał Kucharczyk. Kto wie, może i dzisiejsze interwencje Arka Malarza przybliżą warszawską jedenastkę do awansu dalej. Jedno jest na pewno pewne - trzeba walczyć i pokazać warszawski charakter łącznie z naszym cwaniactwem, za co nienawidzi nas cała Polska.

Do boju Legio marsz !





1 sierpnia 2017 godzina "W" 17:00