sobota, 21 stycznia 2017

Legia i co dalej ... ?

     Zawsze mnie zastanawia w momencie skończenia kariery piłkarzy, którzy na prawdę zasłużyli się dla klubu czy po skończonej karierze, jeśli piłkarz - a właściwie ex-piłkarz- nie ma sprecyzowanych planów czy klub , taki jak Legia, ma pomysł na jego dalszą współpracę.
Piłkarze to skończonej karierze różnie radzą sobie z tak zwanym życiem po sporcie. Jedni zakładają własną działalność gospodarczą, niektórzy znajdują pracę w mediach sportowych, inni uderzają w świat polityki lokalnej lub tej w ławach sejmowych. Są też tacy, którzy dotychczasowym życiem pokazali, że klub może z nimi związać się na dłużej jak z Lucjanem Brychczym i Jackiem Magierą.
Lucjan Brychczy to żywa ikona Legii. Człowiek, który wiele oddał temu klubowi nie tylko jako piłkarz, ale później jako szkoleniowiec. Jest też dobrym duchem tego klubu, który chce zrobić wszystko , aby Legia pozostała wielka jak za jego czasów. Autorytet dla młodych piłkarzy, ale i ludzi z jakimś bagażem życiowym, którzy zwracają się do niego z radą. Jacek Magiera to legenda mojego dzieciństwa. Pamiętam jak debiutował w Legii. Jako małolat sporo czytałem  prasy sportowej , w tym nieodżałowaną "Naszą Legię" Śp. Wiesława Gilera. Opisane w paru słowach było jak miał pierwszy raz zagrać na boisku z eLką na piersi i kupił bilety dla całej swojej rodziny i znajomych. Oczywiście wszyscy się dostali na stadion, ale ... Jacek Magiera akurat w tym meczu jeszcze nie zgrał. Jako sportowiec był skromny , ale pracowity. Pamiętam jak mój znajomy z "Żylety" opowiadał jak był na sparingu Legii z jakąś drużyną z Danii na stadionie Olimpii w Warszawie. Kibice kilka razy przerwali sparing wbiegnięciem na płytę boiska. Mój znajomy zapytał się w czasie przerwy między połowami czy może prosić słynnego "Magica" o autograf. Ten stanowczo odpowiedział, ze jest w pracy i dopiero po meczu. W szatni tamtej Legii tylko on i Jacek Bednarz byli ludźmi z wyższym wykształceniem. Do Legii wrócił po skończonej karierze, jako szkoleniowiec i na razie przynosi to pozytywne efekty.
Nie chce pytać o konkretne nazwiska, ale czy jeżeli dzisiaj , któryś z obecnych piłkarzy kończyłby karierę chciałby związywać się z Legią na dłużej ? W dzisiejszym świecie trochę archaiczne myślenie. Piłkarze traktują klub jak zakład pracy. Niewielu z nich może spędzić długie lata w tym samym miejscu. Legia obecnie przypomina trochę już korporację. Wszystko jest idealnie zaplanowane, obliczone na zysk pieniężny, wizerunkowy a przede wszystkim sportowy. Mam nadzieję tylko, że jak w prawdziwej korporacji nie potraktuje swoich zawodników jak anonimowego pracownika, który kończy karierę pod jej szyldem.

Bielańska Rodzina - hymn Hutnika Warszawa

     Warszawa to nie tylko Legia. Oprócz rywali z zza miedzy czyli Polonii jest klub, który ma kibiców i to bardzo mu oddanych - Hutnik Warszawa.
Kto nie zna , niech posłucha :


niedziela, 15 stycznia 2017

Gen. Janusz Brochwicz - Lewiński ps. Gryf (1920-2017)

        Niestety w ostatnich tygodniach odszedł kolejny człowiek wielce zasłużony dla tego Miasta - gen. Janusz Brochwicz - Lewiński ps. Gryf (1920-2017). Wszyscy pamiętają gen. Brochwicza jako bohaterskiego dowódcę obrony Pałacyku Michla na Woli w czasie Powstania Warszawskiego. Po czterech próbach zdobycia Pałacyku przez pancerne oddziały niemieckie dokonał odwrotu sił.
Dzięki jego genialnemu zmysłowi dowódcy udało mu się dostać do apteki Wendego przy dużych siłach wroga co pozwoliło zdobyć lekarstwa oraz środki znieczulające dla walczących warszawiaków.  8 sierpnia został ciężko ranny w szczękę w czasie walk na terenie Cmentarza Ewangelickiego na Woli co skutkowało wykluczeniem z dalszej walki w Powstaniu 1944.
Mało osób natomiast wie, że gen. Brochwicz pochodził z Wołkowyska i był pracownikiem administracyjnym w czasie okupacji w Puławach co umożliwiło mu zdobywać ważne informacje dla wywiadu polskiego , w którego był strukturach służąc w ZWZ-AK.
Po wojnie gen. Brochwicz - Lewiński wyjechał do Wielkiej Brytanii. Tam też wstąpił do III Pułku Huzarów w armii brytyjskiej, gdzie był agentem wywiadu na misjach m.in. w Sudanie i Palestynie. Na emeryturze pracował jako tłumacz w ambasadzie brytyjskiej w Bonn oraz konsulacie brytyjskim w Kolonii.
Do Polski wrócił w 2002 roku i działał w środowisku kombatanckim. Warto bliżej zapoznać się z życiorysem tego szlachetnego człowieka, który dużo zrobił dla tego Miasta i nie tylko.
Odszedł 5 stycznia 2017 roku w Warszawie. 12 stycznia prezydent  Rzeczpospolitej Polskiej Andrzej Duda mianował Janusza Brochwicza-Lewińskiego na generała dywizji.
Powoli bezpowrotnie odchodzi pokolenie ludzi walczących o Warszawę w czasie wojny, ostatnich świadków i uczestników Powstania Warszawskiego.
Pamięć o takich Bohaterach jest imperatywem i nie podlega dyskusji.




Transfery... Transfery

      Nemanja Nikolić trafił do Chicago Fire a Aleksandr Prijović do greckiego PAOKu. Pytanie co dalej ? Czy nowe nabytki wzmocnią Legię przed dwumeczem z Ajaxem Amsterdam - czas pokaże. Włodarze wyłożyli pieniądze na zakup Daniela Chima Chukwu. Zawodnik, którego uważniejsi kibice mogli zapamiętać z meczy w europejskich pucharach z Molde.
Kolejnym nabytkiem , który ma uzupełnić braki to ... Artur Jędrzejczyk ! Czyżby ktoś pomyślał wreszcie o tyle boiska ? Może. "Jędza" wraca po raz czwarty.
Węgier za Węgra czyli Dominik Nagy - młody zawodnik TC Ferencvarosi ma występować w barwach Legii na pozycji pomocnika.
Póki co Legia solidnie przygotowuje się do piłkarskiej wiosny w Hiszpanii.

Pelson, Vienio, Maleo Reggae Rockers "Żyjemy W Tym Mieście"

Bardzo pozytywna i ... warszawska piosenka Pelsona z pierwszego solowego albumu "Sensi" w rytmie reggae.

Kliknij w link i posłuchaj piosenki

sobota, 7 stycznia 2017

Stanisław Wielanek (1949-2016)

        4 stycznia 2017 r. pochowano na Cmentarzu Czerniakowskim Stanisława Wielanka. Postać, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Urodzony mokotowianin, z wykształcenia technik samochodowy, piosenkarz, kompozytor, propagator kultury warszawskiej a w ostatnich latach samorządowiec. Jest autorem 34 albumów muzycznych.  Zagrał w kilku filmach takich jak :"Godzina W", "Piosenki z mojej dzielnicy", "Miasto 44" czy "Wycieczka na Pragę".Na kilka dni przed śmiercią odebrał Brązowy Medal "Zasłużony kulturze Gloria Artis" przyznany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotra Glińskiego. Zmarł 23 grudnia 2016 r. w Warszawie.
Pamiętajmy o twórcach naszego warszawskiego folkloru - to wizytówka naszego unikalnego stołecznego stylu.

Panie Stanisława, niech Pan spoczywa w pokoju.


Pablopavo na Stegnach

      Tym razem coś człowieka z mojej dzielnicy czyli Pablopavo. 
Świetny muzyk, człowiek ze Sto(L)icy, kibic słusznych barw i dobry obserwator futbolu.
Posłuchaj na odprężenie.





środa, 4 stycznia 2017

Przedwojenna Warszawa - kanał na Youtube.com

      Kto nie oglądał, niech obejrzy. Niesamowity zbiór, jeszcze bardziej niesamowitych filmów. Szacunek za to, że ktoś takie smaczki wyszukuje i wrzuca do sieci. Myślę, że w ten sposób można ocalić od zapomnienia urok tego pięknego Miasta przed hekatombą jaką była II wojna światowa oraz związane z nią Powstanie Warszawskie.

Poniżej link, warto oglądać już dziś, gorąco polecam :

Przedwojenna Warszawa - kanał na Youtube.com kliknij

Nemanja Nikolić

      Piłkarz, o którym piszę z przyjemnością. Węgier serbskiego pochodzenia. W latach 2006-2015 grał w lidze węgierskiej w takich zespołach jak Barsci SC, Kaposvölgye VCS oraz Videoton , z którym odnosił największe triumfy jak dwukrotne mistrzostwo Polski, Puchar Węgier oraz Puchar Ligi Węgierskiej. Węgry dały mu nie tylko możliwość rozwoju, ale i też obywatelstwo dzięki , któremu może reprezentować ten kraj w piłce nożnej.
      Do Legii trafił w 8 czerwca 2015. Zadebiutował 19 lipca 2015 r. w wyjazdowym meczu ze Śląskiem rozpoczynając od strzelenia 2 bramek. W październiku tego samego roku strzelił pierwszego hat-tricka dla Legii z w meczu z Cracovią co dało rezultat na koniec meczu 3:1. W tym sezonie praktycznie każdemu zespołowi strzelił przynajmniej jedną bramkę stając się najlepszym napastnikiem oraz piłkarzem najwyższej klasy rozgrywkowej. Dorobek Nemanji Nikolicia w barwach Legii Warszawa to 86 meczów, 56 bramek i 10 asyst.
18 grudnia 2016 r. pożegnał się w godny sposób z Legią strzelając swojego ostatniego hat-tricka w meczu z Górnikiem Łęczna (5:0).

       Złośliwi powiedzą tak jak o Van Nistelrooyu , że nie strelał z większej odległości jak pole karne. Dla mnie ważne jest , że gdy Legii nie szło na boisku, zdobywał te najbardziej potrzebne bramki aby rezultat był jak najkorzystniejszy.
Niko, dziękuję !


Czekając na wiosnę

      Film dla tych, którzy nie mogą doczekać się rundy wiosennej - jak ja - z uwagi na emocje na boisku i to co dzieje się na trybunach - w końcu w jednym miejscu ogląda się dwa mecze na raz.
      Nieznani Sprawcy raz jeszcze ... i na pewno nie ostatni !



“ Jak błyśnie ostrze, a w nim Twe oblicze …”


        Po ostatnich wydarzeniach, gdy Polskę  co chwila obiega news, że ktoś zginął od pchnięcia nożem nachodzi mnie refleksja nad pewnym projektem sprzed kilku lat. Pewne stowarzyszenie ,które walczy z przemocą zaplanowało akcje , która miała zwrócić uwagę na problem używania ostrych narzędzi na ulicach mista i nie tylko – z naciskiem na noże . Zaplanowano nawet projekt ustawy do Sejmu , żeby osoby przyłapane przez policję w czasie rutynowej kontroli z np. nożem lub innym niebezpiecznym przedmiotem ponosiły konsekwencje prawne. Niestety, nikt z ówczesnych polityków ani znakomitości życia publicznego nie poparł tej , moim skromnym zdaniem, mądrej inicjatywy.

Dzisiaj, oprócz Krakowa, który jest polem walki gangsterskiej z barwami klubów sportowych w tle, za nóż sięgają zwykli obywatele , którzy nigdy nie mieli konfliktów z prawem, ani nie byli notowani przez policję.

Problem zaczyna narastać, a spirala przemocy przez doniesienia medialne może niepotrzebnie się nakręcać. Myślę, że instytucja Państwa oraz służb , które sprawują porządek prawny zaczyna obywateli zawodzić. Jakość interwencji policji oraz praca wymiaru sprawiedliwości popychają ludzi do aktów desperackiego wymierzania kary. Ludzie coraz mniej ufają w wiarygodność przedstawicieli władzy , na których spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo obywatela. Zwykły Kowalski uzurpuje sobie prawo do tego, że skoro jest poszkodowany i nikt mu nie pomógł on sam zacznie stanowić to prawo, mimo, że wie o łamaniu zasad również przez siebie. Moim zdaniem w tym momencie zaczyna się niebezpieczeństwo anarchizmu, który do niczego dobrego nie prowadzi.

      Zastanawiam się czy gdyby ta ustawa, o której napisałem powyżej najpierw miałaby pozytywny odzew w społeczeństwie, ludzie ze świata mediów, kultury, sportu a w końcu i ludzie polityki zaczęliby ją promować, aż końcu weszłaby w życie, czy nie uratowałaby choćby jednego życia przed zgubną czyjąś decyzją ?

Moje przemyślenia zakończę kończąc cytatem z posta z wiadomej piosenki doskonale znanej mojemu pokoleniu :


“… wiedz , że łatwiej zabrać niż dać życie.”

poniedziałek, 2 stycznia 2017

"Warszawo ma, w mych oczach łza ... "


Z Nowym Rokiem nowym krokiem

         Co prawda za oknem nieśmiała aura zimowa i do wiosny jeszcze daleko, ale wiadomo, że siłownie, kluby fitness, pływalnie i inne obiekty sportowe przeżywają oblężenie. Powód : postanowienia noworoczne. Jakby nie patrzeć, to dobrze. Aktywność fizyczna to podstawa naszego dobrego samopoczucia. Wiadomo, że po miesiącu będzie już trochę mniej ludzi, ale z tych nowicjuszy też trochę zostanie, bo zajawka, może okazać się pasją.

Walczyć, trenować, Warszawa musi panować !





niedziela, 1 stycznia 2017

Sztuka ulicznej głupoty


        Kiedyś robienie graffiti wiązało się z podwójnym ryzykiem – ze strony organów ścigania i tych na których terenie bombisz. Dzisiaj już tylko chyba ze strony policji. Po ostatnich incydentach sprayowych w Stolicy odnoszę wrażenie, że nawet ten lubiany przeze mnie wyraz ekspresji sztuki ulicznej uległ zdziczeniu obyczajów.

        Na początku grudnia ubiegłego roku, ktoś sprayem zamalował tablicę świeżo odsłoniętej tablicy Skweru Władysława Bartoszewskiego. Rozumiem , że ktoś nie zgadza się z poglądami aktualnie panujących władz miasta, ale czy jest to argumentem niszczenia ? Postać Władysława Bartoszewskiego już za życia była poddawana krytyce z różnych stron. Nie chcę bawić się w politykę , ale czy brak zrozumienia dla czyichś poglądów daje nam mandat na wandalizm, bo przy odsłonięciu tablicy były osoby w opozycji do obecnej władzy jak Hanna Gronkiewicz-Waltz ? Rozmawiajmy ze sobą, podawajmy argumenty, ale po co iść i niszczyć coś co jest naszym wspólnym dobrem ?!  Wiem, ktoś o poglądach prawicowych zaraz powie, że Władysław Bartoszewski krytykował nas Polaków, piętnował nasze narodowe przywary lub był jako jedyny w Kapitule Orła Białego przeciw przyznania tego odznaczenia rotmistrzowi Pileckiemu. Rozumiem, Dmowski jak go przeczytasz też nam wytykał nasze wady , żeby nas mobilizować do pracy nad sobą. Zanim zrobisz coś pomyśl. Nie dawaj innym poprzez swój radykalizm większej ilości argumentów niezależnie,  po której stronie jest Twój światopogląd.


         Ostatniego dnia roku zdjęcia zniszczonego Miejsca Pamięci Narodowej na rogu Grójeckiej z Wawelską pokazały, że znowu zostały przekroczone granice przyzwoitości. Graffiti na tablicy upamiętniającej rozstrzelanie Polaków w 1943 roku przez hitlerowców jest barbarzyństwem. Miejsce święte dla każdego warszawiaka jakim jest miejsce kaźni mieszkańców Stolicy z okresu okupacji hitlerowskiej zostało beztrosko zamalowane sprayem. W mieście, gdzie kult pamięci martyrologii jest szczególnie pielęgnowany, taki akt mogę porównać tylko do terroru. Terroru głupoty i zbydlęcenia. Jest mnóstwo młodych ludzi , którzy w sposób piękny kontynuują tradycje Powstańców Warszawy. Niestety są tacy, dla których to co działo się w tym mieście w czasie II wojny światowej, to tylko historia i to w dodatku mało istotna.



        Pamiętam jak za małolata lubiłem chodzić na jamy grafficiarskie na Murze Służewieckim. Przyjeżdżali tam ludzie z całej Polski a nawet świata – w tym i z Niemiec, Austrii czy Czech. Na Murze było – ale i wciąż jest – dwa miejsca, których nie można było malować. Jedno to graffiti memorial dla śp. Cataniego ,a drugie to miejsce rozstrzelania mieszkańców Warszawy przez hitlerowców. Nigdy nie zostało to zamalowane. Jeżeli ludzie z zagranicy potrafili to uszanować, to co można powiedzieć o tych, którzy nie potrafią tego z naszego miasta …

Duch ultras w 2016 roku spod znaku e(L)ki

        Aktualnie działająca ekipa ultras - Nieznani Sprawcy - pod banderą Legii Warszawa znowu została doceniona na forum światowym. Dziś już można śmiało powiedzieć , że nie my patrzymy w stronę ani Włoch ani Bałkanów, którzy przez tyle lat byli stawiani za wzór, ale to na nas patrzy cały świat. Legijni ultrasi sami nadają już ton i tworzą trendy, które powoli są dostrzegalne na pozostałych stadionach Europy. Podczas nagonki medialnej, szykan ze strony federacji krajowych i zagranicznych , policji , duch ultras ma się dobrze na Łazienkowskiej. Wiadomo , że bez hojności kibiców wrzucających pieniądze do puszek czy zakupy gadżetów wspomagających ultrasów nie było by środków , ale pieniądze bez kreatywności i ciągłego stawiania sobie celów nie zapewniłyby wysokiej lokaty po raz drugi wg portalu Ultras World.
Poniżej film z podsumowaniem ostatniego roku przygotowany przez wyżej wspomniany portal kibicowski, gdzie kibice Legii są po raz drugi numerem 1 na świecie.


Film dokumentalny "Wypalony" (2007)

         Wraz z początkiem roku chciałbym zaproponować obejrzenie filmu dokumentalnego o człowieku, który mając wyższe wykształcenie wykonuje pracę poniżej jego kwalifikacji. Film o tyle interesujący, że daje do myślenia nad tym, co faktycznie w życiu mamy a co innym, którzy nawet naszego minimum nie posiadają w zupełności wystarcza. W okresie świąteczno-noworocznym dobry film na zatrzymanie się i poddanie refleksji naszego szybkiego i niestety coraz bardziej konsumpcyjnego życia.
Miłego oglądania.



Wszystkiego najlepszego w 2017 roku

          Życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku 2017, ogromu optymizmu oraz zdrowia. Niech ten 2017 będzie udanym rokiem w każdej dziedzinie naszego życia.


Podsumowanie Legii Warszawa w 2016 roku

            W związku z końcem roku 2016 warto podsumować ubiegłe 12 miesięcy, które dały niesamowite emocje zarówno na boisku krajowym jak i europejskim. Podsumowanie zacznę od ligowego zwycięstwa u siebie z Jagiellonią Białystok. Nowym trenerem zespołu po odejściu Henninga Berga w październiku 2015 roku został Stanisław Czerczesow. Głównym celem dla warszawskiej złotej jedenastki było zdobycie mistrzostwa na 100-lecie klubu, które właśnie przypadło na 2016 rok. Rosyjskiemu trenerowi trzeba oddać, że z zadania wywiązał się z nawiązką. Potrafił wpłynąć na zespół w kluczowych momentach tak, że momentami miało się wrażenie, że znalazł wspólny język w klubie i buduje coś więcej niż tylko do walki na ligowych boiskach.
Wyjazd do Lubina pokazał, że Legia zaczyna grać szybko i agresywnie. Momentami widziałem, że niektórzy piłkarze - jak Michał Kucharczyk - wychodzą niebywale zmotywowani i oprócz szybkiej gry na skrzydłach, również strzelają bramki.
Zwycięstwo przed własną publicznością z Ruchem Chorzów potwierdziło tylko, że legioniści rozpoczynają twardą walkę o mistrzostwo Polski.
Pierwszy mecz w marcu, pierwsza też wyjazdowa porażka na wiosnę z Bruk - Bet Termalicą w Niecieczy. Zawodnicy Termalici zdobyli bramki po kuriozalnych błędach obrony Legii i dowieźli trzy punkty nad zespołem ze Sto(L)icy.
W następnym tygodniu Legia zrehabilitowała się zwyciężając pewnie nad Górnikiem Zabrze 3:1, który pożegnał się na koniec sezonu 2015/2016 z najwyższą klasą rozgrywkową po ostatniej porażce wyjazdowej z Termalicą (!).
Kolejny mecz i wyjazdowe zwycięstwo z Cracovią. Szybki początek meczu po błyskawicznym strzale Guilherme w 4. minucie oraz odpowiedź w 8. Jendricka. Końcówka należała do Legii. Niezawodny w takich sytuacjach Aleksandar Prijović nie mógł się pomylić. Warto zaznaczyć, że w tym meczu zagrał Bartosz Kapustka, który grał ostatni sezon w Cracovii.
W Pucharze Polski Legia też nie zawiodła i w kolejnej rundzie pokonała u siebie Zawiszę Bydgoszcz 4:0.
Za kilka dni Legia podjęła na wyjeździe poznańskiego Lecha. Pewne zwycięstwo 2:0 po bramkach Nemanjii Nikolicsa pod koniec pierwszej połowy (42' oraz 45' z karnego) zaczęło cementować zespół do walki o najwyższy cel.
Remis z Lechią Gdańsk przy Łazienkowskiej 3 przyniósł podział punktów po bramkach Dudy oraz Kucharczyka.
W czasie rewanżu w Pucharze Polski w wyjazdowym meczu z Zawiszą Legia zanotowała zwycięstwo 2:1 i awans do Finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie.
W międzyczasie doszło do podziału punktów i nastąpiła faza gry w Grupie Mistrzowskiej. Walka w Lotto Ekstraklasie zaczęła się od zwycięstwa przed własną publicznością nad Lechem Poznań 1:0. Kolejny mecz tym razem wyjazdowy w Chorzowie, zakończył się rezultatem bezbramkowym. Warszawianie postanowili zetrzeć złe wrażenie po festiwalu nieskuteczności wygrywając w domu wysoko 4:0 z Cracovią po bramkach Prijovicia, Kucharczyka, Nikolicsa oraz trafieniami nowego zawodnika z Poznania - Hamalainena.
Po tym zwycięstwie piłkarze oraz kibice za bardzo uwierzyli , że nikt już nie jest w stanie zagrozić Legii. Potrzebny był kubeł zimnej wody. Porażka z Zagłębiem Lubin obnażyła Legię niemal w każdym elemencie. Porażka niespodziewana, bo jeszcze parę tygodni wcześniej zespół z Syreniego Grodu pewnie wygrał z kandydatem do spadku po rundzie jesiennej. Na wiosnę Zagłębie Lubin okazało się rewelacją rundy wiosennej i z dołu tabeli rozpoczęło marsz na samą górę kończąc sezon na 3. miejscu. A przecież nie tak dawno Miedziowi awansowali do Ekstraklasy.
Wróćmy jednak do Legii, bo ten rok faktycznie do niej należał niemal w każdym aspekcie.
Finał Pucharu Polski 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie zakończył się 1:0 po bramce niezawodnego Aleksandra Prijovicia. Legia rozpoczynała w Pucharze Polski jako triumfator poprzedniej edycji od 1/16 od wygranej u siebie z Górnikiem Łęczna 2:0. Kolejnym rywalem, który był łatwy do ogrania była Lechia Gdańsk (4:1). Następny dwumecz z Chojniczanką Chojnice był tylko formalnością (2:1 oraz 4:1). Wspomniany Zawisza był ostatnią przeszkodą w walce o finał (4:0 i 2:1). Drugi raz z rzędu Legia zwyciężyła w Finale Pucharu Polski z Lechem, który był gospodarzem meczu w Warszawie.


W maju zostały 3 mecze, które mogły Legię przybliżyć lub oddalić od upragnionego celu. Wysokie zwycięstwo nad Piastem Gliwice (4:0) znowu wpędziło legijny zespół w szampańskie nastroje. Mecz wyjazdowy w Gdańsku znowu sprawił problem Legii, a dawne duchy przegranych mistrzostw z Lechią w ubiegłych sezonach stały się widmem, które zaczęło patrzeć w twarz warszawianom. Mecz nie toczył się po myśli od początku. Branki Peszki i Krasicia oraz czerwona kartka dla Lewczuka były tylko składowymi porażki.
Ostatni mecz u siebie z Pogonią Szczecin musiał zakończyć się zwycięstwem. Tak też się stało. Wynik dla Legii otworzył gol samobójczy Czerwińskiego, który po skończonym sezonie zasilił szeregi Wojskowych. Kolejne bramki strzelali Nikolics oraz Hamalainen. Po meczu eksplozja radości, która była widoczna w czasie gry na trybunach.
Uroczyste wręczenie medali, ceremoniał podniesienia Pucharu Mistrza Polski i feta na ulicach Warszawy. Cel numer jeden osiągnięty - Legia Warszawa Mistrz Polski 2015/2016.


Kiedy emocje opadły rozpoczęły się negocjacje nad przedłużeniem kontraktu dla Stanisława Czerczesowa. Legia - a właściwie jej szefostwo - nie sprostała oczekiwaniom wizji jaką miał Czerczesow. Oczekiwania konkretnego wsparcia finansowego na transfery nie interesowały władz stołecznego klubu. Czerczesow opuścił klub, mimo że wielu pracowników, ale i piłkarzy było niezadowolonych z takiego obrotu sprawy. Stanisław Czerczesow jest moim zdaniem dobrym szkoleniowcem, który potrafił w parę miesięcy uporządkować zespół, który był w rozsypce i zaprowadzić dyscyplinę. Co tu dużo pisać- ten człowiek żyję tym co się dzieje na boisku, jest aktywny, a nie tylko żuje gumę z rękami w kieszeni.


W lipcu Legia zagrała jeden z najgorszych meczów po zmianie trenera - Finał Superpucharu w Warszawie. Uległa Lechowi aż 1:4 i była to pierwsza porażka albańskiego szkoleniowca - Bensi Hasiego.
Niecały tydzień później Legia rozpoczęła bój o Ligę Mistrzów. Pierwszym rywalem był Zrinjski Mostar - mistrz Bośni i Hercegowiny. Wyjazdowe spotkanie przy rekordowym upale zakończyło się remisem 1:1.
Pierwszy mecz w ekstraklasie Legia rozpoczęła od 1:1 z Jagiellonią Białystok przed własną publicznością. Gola zdobył Mihail Aleksandrov, który pod koniec meczu schodził z boiska z czerwoną kartką.
Rewanż ze Zrijnskim zakończył się tak jak miał czyli 2:0 po golach Nemanji Nikolicsa.
Kolejny mecz ligowy u siebie i znowu bez wygranej. Mecz ze Śląskiem Wrocław skończył się podziałem punktów po bezbramkowej grze, który pod koniec niewiele brakowało zakończyłby się zwycięstwem WKSu.
Po awansie z dwumeczu z mistrzem Bośni i Hercegowiny przyszedł czas na mecz z Trencinem ze Słowacji. Skromne 1:0 po golu Nemanji Nikolicsa przybliżyło tylko Legię do upragnionej Champions League.
Pierwszy wyjazd w Lotto Ekstraklasie i walka w Płocku z beniaminkiem rozgrywek tamtejszą Wisłą. Były legionista, który nie mógł zmieścić się w pierwszym składzie pod wodzą Czerczesowa rozegrał w barwach Nafciarzy świetny mecz. Dwa razy asystował przy golach dla Wisły Płock i przypomniał wszystkim, że wciąż ma "młotek" w lewej nodze, który ze stałych fragmentów gry jest tak samo niebezpieczny. Mistrz Polski po 10 minutach przegrywał już 0:2. Na szczęście Prijović, Kucharczyk i Lewczuk znaleźli drogę do bramki Wisły i wywieźli cenne 3 punkty do Warszawy. Wygrana w Płocku ratowała nowego trenera Hsiego.
Przyszedł sierpień i rewanż z Trencinem. Mecz okazał się festiwalem nieskuteczności a nowe nabytki wraz z nowym trenerem zaczęły irytować warszawską publiczność.
Kolejny mecz i kolejny remis czyli bez zwycięstwa. Gierka - bo takt to trzeba nazwać - z Piastem Gliwice zaczęła dawać do myślenia, że coś się zacięło w machinie zwanej Legia. Wynik 0:0 to miała być uwertura do tego co miało nastąpić.
10 sierpnia, Zabrze, 1/16 Pucharu Polski. Spadkowicz, który zaczął grać na zapleczu Lotto Ekstraklasy, miał być tylko formalnością. Pierwsza połowa i blitzkrieg w wykonaniu Hamalainena i Nikolicsa (37' i 29') dawały nadzieję przed drugą połową. Po zmianie stron po kilkunastu minutach był remis 2:2. Trener Legii jest bezradny wobec tego co się dzieje na boisku. Brak koncentracji w defensywie i brak formy Jodłowca po Euro 2016 są rażąco widoczne. Na trzy minuty przed końcem Górnik zdobywa zwycięską bramkę do szatni i Legia odpada z Pucharu Polski z outsiderem.
Zaczyna robić się nerwowo w stołecznym zespole. Wyjazd do Lublina na nowy stadion Arena Lublin i kuriozalna porażka 0:1 z Górnikiem Łęczna. Frustracja po meczu Arkadiusza Malarza jest najlepszym komentarzem do gry Legii.


Wraca Europa i dalsza gra o Ligę Mistrzów. Nadzieje na pozytywny rezultat są pół na pół przy Hasim. Na szczęście niezawodny Nikolics i nowy nabytek Odjidja - Ofoe , który z meczu na mecz gra coraz lepiej, zdobywają zwycięskie bramki i jest 2:0 z Dundalk w Dublinie.
Powrót do Ekstraklasy i znowu porażka. Tym razem w Warszawie z powracającą do najwyższej klasy rozgrywkowej Arką Gdynia - 1:3. Młodzi zawodnicy wystawieni do pierwszego składu nie sprostali jako zmiennicy starszych kolegów na ten mecz.
Rewanż z Irlandczykami kończy się remisem 1:1 i awansem Legii. Mimo awansu widać coraz większy dysonans między piłkarzami a trenerem, którego zmiany coraz bardziej zadziwiają i budzą zgrozę. Awans do Rundy Grupowej Ligi Mistrzów po 21 latach miał gorzko-słodki smak.
Każdy liczył na grę z polotem i agresją, a gra przypominała bieg osoby duszonej co chwilę reklamówką na zakupy.
Powrót na ligowe boisko to pewne zwycięstwo 2:0 nad Ruchem w Chorzowie. Gole przypomnę z kronikarskiego obowiązku, że zdobył Nemanja Nikolics. To zwycięstwo w ostatni upalny weekend sierpnia było też ostatnim pod wodzą Hasiego. Potem już było tylko gorzej ...
Legia okopuje doły tabeli - jeden z najgorszych początków od wielu, wielu lat. Wyjazd do Niecieczy okazał się znowu sprawdzianem aktualnych zdolności Legii. Podobnie jak na wiosnę Bruk - Bet Termalica gra na śmierć i życie i od 20. minuty obejmuje prowadzenie. Zawrotne tempo gry zawodników z niecieczy doprowadza do zmian w zespole gospodarzy, gdy w 23. minucie Samuel Stefaniak zasłabł i został odwieziony karetką na sygnale do szpitala. Mimo porażki honoru Legii broni Nemanja Nikolics, który strzela w doliczonym czasie gry na 1:2.
Pierwszy mecz w Lidze Mistrzów i pierwsza porażka. Druzgocący rezultat 0:6 pokazuje, że Legia jest chora i potrzebuje pomocy, ale kilka słów o przebiegu meczu. Kolejne ustawienie eksperymentalne Hasiego i znowu fatalny rezultat.Ustawienie obrony z Guilerhme na lewej stronie i Qazashvili do ofensywy budzą politowanie. Od 7. minuty obrona Legii została rozmontowana. Ekspresowe zagrania Goetze i półki pokazały kto w walce o trofeum Ligi Mistrzów liczy się najbardziej. Po incydentach pod sektorem gości UEFA, która ma alergię na słowo "Legia" postanawia ukarać klub finansowo oraz poprzez zamknięcie trybun na mecz z Realem Madryt, które miało być wielkim sportowym wydarzeniem nad Wisłą.
Legia powraca do szarej ligowej rzeczywistości , aby zmazać z siebie Hańbę w pierwszym meczu Ligi Mistrzów. Mecz siebie u siebie z Zagłębiem Lubin znowu kończy się porażką. Do przerwy Legia przegrywa 0:2. Po przerwie wyrównuje Czerwiński, który przyszedł latem z Pogoni Szczecin oraz Steeven Langil, reprezentant Martyniki,który zdobywa w tym meczu pierwszego gola dla Wojskowych. Niestety z piłka do własnej bramki trafia ... Michał Pazdan. Jest 3:2 dla Zagłębia Lubin. Legia na dnie tabeli i na dnie formy sportowej. Hansi odchodzi w końcu z klubu.
23 września, w piątek szykuje się hit EkstraklasyWisła - Legia w Krakowie. Hit dwóch drużyn z dołu tabeli. Najlepszym piłkarzem meczu był ... Arkadiusz Malarz, który obronił rzut karny pod koniec meczu. Obowiązki trenera przejmuje Aleksandar Vuković.
Wyjazd do Lizbony na mecz grupowy Ligi Mistrzów pod wodzą nowego trenera - Jacka Magiery. Mimo przegranej 0:2 powoli widać powrót Radovicia na środek i Guilerhme na swoją nominalną lewą pomoc. Momentami gra zaczyna się zazębiać, ale zespół z Łazienkowskiej czeka jeszcze długa droga.
Początek października i mecz z Lechią Gdańsk u siebie. Pierwsza połowa bezbramkowa, ale Legia gryzie trawę dosłownie. Cud, że Lechia nie straciła żadnej piłki zmierzającej w światło bramki. Na początku drugiej połowy wynik otwiera Guilerhme w 49. i 58. minucie oraz  rzecz jasna Nikolics.
Pierwszy wyjazd Jacka Magiery z zespołem Legii - kierunek Szczecin. Pogoń po pierwszej połowie obejmuje prowadzenie 2:1. Legię dwukrotnie ratuje w 24. i 74. minucie Miroslav Radović, który od 29 sierpnia 2016 roku jest piłkarzem Legii jeszcze raz.
18 października Legia zapamięta jako mecz z Realem w Madrycie. 5: 1 niby ma mówić za siebie, ale uważam , że nie do końca jest to sprawiedliwa ocena tego co się działo na boisku. Gol zdobyty z karnego przez Radovicia to pierwszy gol Legii w Lidze Mistrzów po 21 latach. Rado z warszawskim cwaniactwem zostawia nogi z tyłu i upada w polu a sędzia nie ma wyjścia i słusznie dyktuje "jedenastkę". Legia co prawda zdobyła drugiego gola, ale był to gol samobójczy Jodłowca. Brakowało czasami szczęścia, bo przecież wszyscy pamiętamy drybling Odjidja-Ofoe  i jego słupek przy strzale na bramkę "Królewskich".
Legia wraca co prawda na tarczy, ale z podniesionym czołem . Jacek Magiera potrafił pobudzić zespół do walki do końca nawet z taką firmą jak Real.
Pierwszy mecz w Polsce to pojedynek przed własną publicznością z poznańskim Lechem. Mecz wyrównany i moim zdaniem takim wynikiem powinien się zakończyć czyli 1:1. Pod koniec bijatyka w polu karnym, "duszenie" przez Arka Malarza i wtargnięcie Buricia na boisko z ławki rezerwowych. Uznany gol ze spalonego ex-lechisty Hamalainena rozwścieczył dodatkowo jedenastkę z Wielkopolski. Panowie mieli wyraźne problemy ze spokojnym opuszczeniem płyty boiska. Wiadomo, mecze Legii z Kolejorzem zawsze mają dodatkowy smaczek i wyjątkową atmosferę.
Wyjazd do Kielc na mecz z Koroną. Mecz rozpoczyna się po myśli Korony. Najpierw gol z karnego Palacy , który w drugiej połowie wyleci z boiska za kartonik, a za 4 minuty Grzelaka - byłego piłkarza Legii. Około 30. minuty przychodzi odpowiedź Legii czyli gol Guilerhme. W jego ślady idzie Nikolics. Później gola do własnej bramki zdobywa Rymaniak i jest 3:2 dla Legii. W 83. minucie podwyższa Projović na 4:2.
Po ligowych zmaganiach przychodzi czas na rewanż z Realem Madryt przy pustych trybunach Estadio Wojska Polskiego.
Wynik otworzył w 1.minucie Gareth Bale . W 35. minucie podwyższył Kaim Benzema i wydawało się, że egzekucja jest odłożona w czasie. Nic podobnego. Tuż przed końcem pierwszej części spotkania strzela bramkę niesamowity tego dnia Odjidja - Ofoe. Po przerwie do remisu doprowadza Miroslav Radović posyłając trudną piłkę bramkarzowi, która pewnie dotarła do siatki bramki Realu. Swoją drogą to niezłego strachu narobiła tego dnia ofensywa Legii, bo w 85. minucie Thibault Moulin strzela przepiękną bramkę w swoim stylu na 3:2 ! Legia prowadzi z Realem ! Co prawda trwało to 2 minuty, ale jest to faktem historycznym. Real cudem remisuje po golu młodego Kovacica. Cristiano Ronaldo podobnie jak w Madrycie gola nie zdobył, a robił co mógł. Mecz z Realem, a właściwie jego wynik odbił się echem w mediach nie tylko polskich, ale i za granicą . Mimo, że nasze krajowe były skupione na wątku zamkniętego stadionu dla publiki to wielu nawet przypadkowych obserwatorów przyznało, że każda inna drużyna z Polski niż Legia zanotowałaby porażkę. Komentarz, czasami kąśliwego w swoich osądach, Macieja Iwańskiego z TVP, że teraz Jacek Magiera to teraz Pan trener Jacek Magiera idealnie pasuje jakiego ducha zespołu potafił stworzyć słynny Magic.
15. kolejka Ekstraklasy to pojedynek Legii z Cracovią przy Łazienkowskiej . W zespole gości zagrał Tomasz Brzyski, który za wiele nie pokazał oprócz zarobionego żółtego kartonika. W 43. minucie na prowadzenie wyszła Legia po golu Nikolicsa. W 90. minucie Cracovię dobił Rado.
W następnym meczu Legia zmierzyła się z Jagiellonią na wyjeździe.
Jaga robiła co mogła, ale tylko przez pierwsze pół godziny. Później grała coraz gorzej. Na parę minut przed  gwizdkiem do szatni gola zdobył Guilerhme. Później do siatki Podlasian trafiali Odjidja-Ofoe, który coraz lepiej czuje się w zespole, Prijović oraz Kucharczyk. Honorowe trafienie dla Jagi zdobył dobrze spisujący się Taras Romianiuk. Jagiellonia - Legia 1:4.
Legia pojechała na ostatni wyjazd w ramach Rundy Grupowej Ligi Mistrzów. Wyjazd do Dortmundu to dla polskich mediów podwójna obstrukcja.
Po pierwsze z powodu kibiców, którzy oficjalnie nie mogli się pojawić zorganizowaną grupą. Jak wyszło - wszyscy wiedzą. Zresztą nie takie zakazy udawało się pokonać, więc Europa na zakazie to kolejna linijka w CV kibicowskim legijnej ekipy wyjazdowej.
Po drugie to obawy o wynik. Wynik okazał się jednym z najdziwniejszych wyników nie tylko w historii Champions League, ale i dzisiejszego futbolu. W 10. minucie na prowadzenie wyszła Legia po golu Aleksandra Prijovicia. Za 7, 8 i 10 minut była odpowiedź- w tym dwa razy Kagawa i Sahin.
W 25 minucie na 2:3 strzela znowu Prijović. W 29. minucie trafia Demble a po nim dwukrotnie musi kapitulować słabo dysponowany Radosław Cierzniak przed Reusem.
W całym meczu Cierzniak interweniował tylko ... 1 raz. Bramkarz Borussi Weidenfeller zaledwie 3...
Gole dla Legii strzelali Michał Kucharczyk oraz Nikolics. Dla Borussi Passlack ... i Jakub Rzeźniczak. Mecz z gatunku innych niż się ogląda. Wynik 8:4 też nijak pasuje do futbolu. Prędzej do hokeja. Osobiście sądzę, że Borussia na wiosnę będzie faworytem w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Wyjazdowy mecz do Wrocławia ze Śląska był meczem do jednej bramki. Prowadzenie od 27(!) sekundy Radovicia, "samobój" Goncalvesa i w 7. minucie Prijovicia ustawiło wynik do końca. Drugi gol Prijovicia przed końcem pierwszej połowy załamał Śląsk, który w całym meczu oddał tylko 1 strzał na bramkę Legii.
Mało tego strzelec bramki samobójczej dla Legii wyleciał na chwilę przed końcem meczu z boiska.
Mecz z Wisłą Płock w Warszawie był meczem z gatunku powtórki z rundy jesiennej. Niestety Legia straciła punkty na własne życzenie. Szkoda. Bo przy prowadzeniu 2:0 stracić dwie bramki w odstępie 15 minut niezbyt dobrze rokuje na przyszłość. Dobrze, że Nikolics i Hamalainen wykorzystali swoje sytuacje, ale dopuszczenie Dominika Furmana, który ma atomowe uderzenie z każdej odległości i gol Sylwestrzaka pokazuje, że Legia jest dalej problem z defensywą.
Ostatni mecz w Lidze Mistrzów... ale tylko w tym roku !
Legii udało się sprostać w rewanżowym meczu w Warszawie Sportingowi Lizbona.
To też taki rewanż sprzed 4 lat, gdzie po dwumeczu Legia odpadła ze Sportingiem z Ligi Europy. Guilerheme niemal wjechał do bramki i jest 1:0. Wcześniej bramki nie uznaje sędzia z pwodu spalonego. Spotkanie trzymało w napięciu do końca, ale najważniejsze, że zakończyło się pozytywnie dla drużyny z Warszawy. Na wiosnę Legia zmierzy się z Ajaxem Amsterdam. Pierwszy mecz u siebie, drugi na wyjeździe. Oby udało się dokonać rewanżu za dwumecz z 2015 roku.
Mecz wyjazdowy z Piastem Gliwice potwierdził tylko, że Legia tak łatwo nie zrezygnuje z walki o mistrzostwo kraju. Radović coraz lepiej odnajduje się na boisku, szatnia ma z powrotem charakter i porządek a Nikolics i Odjidja - Ofoe mają celowniki ustawione z dokładnością do 1 milimetra. Szkoda tylko, że za chwilę Legia pozbędzie się Nemanji Nikolicsa. Wynik z Gliwic 5:1 dla Legii oczywiście.
Ostatni mecz w roku 2016 - Legia - Górnik Łęczna. Wynik 5:0. Hat-trick Nicolicsa oraz  gol Radovicia  i Hamalainena. Wynik cieszy. Martwi, że to ostatni mecz Nemanji Nikilocsa. Jego salutowanie przed "Żyletą" to symboliczny obrazek - misja skończona, odchodzę. Nemanja Nikolics to piłkarz godny poświęcenia szerszej uwagi i na pewno znajdę odrobinę słów dla niego , bo na to zasługuje. Legia co prawda 3 w tabeli, ale 4 punkty straty jest różnicą do odrobienia na wiosnę.
Rok 2016 opisałem w trochę przydługi sposób, ale trzeba przyznać, ze był pełen zwrotów akcji i momentami pełen emocji bardzo skrajnych. Cel jakim było mistrzostwo został spełniony. Liga Mistrzów - mimo, że w dziwnych okolicznościach w obsadzie Hasiego jako trenera - wróciła nie tylko do Warszawy, ale i do Polski. Obroniony Puchar Polski na Stadionie Narodowym udowodnił, że Legia jest zespołem najlepszym piłkarsko. O formę poszczególnych graczy jestem spokojny. Martwią mnie poczynania włodarzy klubu, którzy nie tylko nie słuchają momentami piłkarzy i kibiców, ale przede wszystkim siebie.
Trzeba mieć kibicowską nadzieję, która trzyma człowieka przy życiu, aby uniknąć wpadek typu Hasi, a niepotrzebnie stworzone zamieszanie wokół transferów, które mają wzmocnić zespół, okażą się jak zwykle kaczką dziennikarską.
Życzę Legii tylko lepszego 2017, a nadzieje są duże z tym zespołem i obecnym szkoleniowcem.