niedziela, 12 listopada 2017

Panie Marszałku, ? ...

       Czasami jak człowiek przechadza się po mieście, niekoniecznie kiedy coś się dzieje i przy okazji jakichś rocznic, spogląda na pomniki. Patrzy i myśli co myślą mężowie stanu, którym oddajemy cześć za to co zrobili dla Polski. Czcimy Marszałka Józefa Piłsudskiego. Postać, która wzbudza kontrowersje nie tylko w naszym kraju, ale i u naszych sąsiadów. Nie raz słyszałem jak w opinii kogoś z zagranicy nazywany był "faszystą" lub "dyktatorem". O ile z tym drugim określeniem mogę się zgodzić to pierwsze z racji korzeni politycznych  Marszałka jest niedorzecznością i widocznym piętnem jakie odcisnął w wielu umysłach poprzedni ustrój ze swoją kłamliwą propagandą. Ówczesne realia pokazują, że pewne standardy w tamtych czasach się sprawdzały. Ciekaw jestem jakby właśnie Marszałek opisał obecną sytuację w kraju. W równie kwiecisty sposób jak kiedyś ? Co by powiedział do Komitetu Obrońców Demokracji na zarzuty o zamach majowy z 1926 ? Jak podsumowałby demokrację nie tylko w Polsce ale i na kontynencie ? Co by powiedział do organizator Marszu Niepodległości ? Czy antyfaszystów nazwałby nierządnicami i wrogami Polski ? Czy kazałby kogoś bić ? Co by powiedział na temat dzisiejszej konstytucji ? Myślę, że tych pytań jest na prawdę wiele. Tak jak Marszałka zabrakło przed bardzo trudnym okresem i Polacy musieli odpowiedzieć samemu sobie na wiele pytań, tak i dzisiaj trzeba to zrobić, mając na uwadze wiele cennych uwag Naczelnika czym trzeba się zawsze kierować.






sobota, 11 listopada 2017

Artur Boruc po raz ostatni w Reprezentacji Polski

      Chyba należę do szczęściarzy, którzy pamiętają jeszcze z okładki "Przeglądu Sportowego" zdjęcie młodego Artura Boruca, który miał przejść z Pogoni Siedlce do stołecznej Legii. W ogóle to szczęście dorastać w czasach takich barwnych i z charakterem zawodników, którym udało się za granicami naszego kraju. Myślę, że to gracz, który sporo zostawił swojego serca w koszulce z orłem.





Pyta na poważnie o Marszu Niepodległości 11 Listopada


      Od jakiegoś czasu już nie oglądałem tego kanału z kilku powodów. Raz, że nie miałem specjalnie ochoty a drugi, że poświęcałem czas zupełnie czemuś innemu. Odniosłem trochę wrażenie, że ekipa nagrywająca odeszła w ogóle innym kierunku niż ten, który kiedyś obrali. Wydawało mi się, że ostatnimi czasu brakowało Pyta.pl tego klimatu zabawy z jakim mieliśmy do czynienia w początkowych produkcjach. Tym raz Jaok podszedł do tematu całkiem na poważnie. Myślę, że jako człowiek, który odbył niezłą wędrówkę w polskich mediach jest całkiem obiektywnym obserwatorem rzeczywistości. Można momentami jak z każdym konstruktywnie się spierać o zasadność sądów, ale na Boga jesteśmy ludźmi i możemy dyskutować bez sprowadzania każdego sporu do kryterium ulicznego. Poza tym Jaok zrobił coś o co mało go podejrzewałem. Podszedł do tematu bardzo analitycznie i w ciekawy sposób nakreślił genezę konfliktu na linii rząd Platformy Obywatelskiej - kibice. W tym i kibice Legii . Nie bez powodu pojawia się tam postać Piotra Staruchowicza bardziej znanego "Staruchem". Materiał blisko 40 minutowy a pokazuje różnice w podejściu obecnej władzy i jej poprzedników do organizacji i przebiegu Marszu Niepodległości na przestrzeni kilku ostatnich lat. Właściwie blisko 7. Nie piszę tego, że jestem uczestnikiem Marszu Niepodległości. Nie byłem nigdy na Marszu Niepodległości. Myślę, że skoro skrajna lewica może manifestować to dlaczego w ramach tzw. demokracji nie mogą tego robić ich adwersarze ? Chyba, że idziemy tropem myślenia byłego premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, że faszystami będziemy nazywać antyfasztów, którzy chcą z nimi walczyć. Do obejrzenia filmu zachęcam nie dlatego, że jestem zwolennikiem "dobrej zmiany" bo nie korzystałem i nie korzystam z żadnych dobrodziejstw socjalnych, które wprowadziła władza w ostatnich latach. Szczerze - nie jestem zwolennikiem ani jednych ani drugich. Może też dlatego nie mam na kogo głosować w czasie wyborów do parlamentu czy prezydenta. Myślę, że ekipa Platformy Obywatelskiej zaliczyła podwójny nokaut z własnej ręki i kolana. Dlaczego ? Słusznie to niektórzy zauważają, a zwłaszcza ludzie spoza klimatu kibicowskiego. Polskie stadiony nie są już tymi mitycznymi enklawami przemocy i bezprawia jak to chciał kiedyś widzieć premier Donald Tusk oraz media głównego nurtu. To co dzieje się w niższych ligach to całkowicie odmienna historia. Zresztą tam mecze odbywają się na czymś co zgoła mało przypomina stadion więc i standardy wspomnianego bezpieczeństwa są zupełnie inne niż na nowych obiektach, które są od blisko dekady w najwyższej klasie rozgrywkowej a nawet na jej zapleczu (sic!).  Dochodzę też do innej refleksji, że czasami niektórzy ludzie próbują narzucić swoją wizję poprzez przeszczepianie coś całkiem nam obcego na nasz grunt. Zabieg zgoła karkołomny i skazany na porażkę a mimo to próba jest podjęta bez chwili na refleksję. Politykierzy, -bo tylko tak można mówić na klasę tego "czegoś" w naszym kraju - jesteście idiotami albo nie znacie do końca natury tego społeczeństwa. Bo jak można próbować narzucić coś Polakowi ? Zwłaszcza w takiej dziedzinie jak sport i doping. Na prawdę  trzeba być idiotą. Dla wielu z nas to jedyny czasami tzw. wentyl bezpieczeństwa i miejsce na swobodę w demonstrowaniu swoich poglądów i przekonań. Jeżeli nawet do takiej dziedziny ktoś próbuje wtargnąć i próbować zrobić z tym "porządek" to pomyślmy, że ktoś kto ma w nazwie obywatelski zaczyna przypominać pewną formację mundurową z przed 1989 roku też mającą ten sam przymiotnik w nazwie ... Zresztą w tamtym okresie głównodowodzący państwem nie rozmieniał się na takie banały przeze mnie rozpisywane bo w głowie miał konsekwentne realizowanie pewnego planu swojej prywatnej ścieżki rozwoju, która zaprowadziła go tam gdzie jest dzisiaj. Ludzie trybun, osoby prezentujące poglądy patriotyczne to przecież skansen i skamielina, którą należy jak najszybciej eliminować i nie poświęcać temu większej uwagi bo to margines. Dzisiaj ten margines i coś co było przez ostanie lata traktowane jak trędowaty lub bezdomny w autobusie jest całkiem dużą grupą społeczną. Lata prowokacji i ulicznych zadym z różnych powodów. Mecz, Święto Niepodległości, demonstracje górnicze. To wszystko było zawsze prezentowane w mediach, że to ludzie źli, podli i nie należy z nimi podejmować dialogu. Fajnie to ujął moim skromnym zdaniem Jaok. Człowiek, który dla mnie zawsze był swoistego rodzaju obrońcą wolności nie tylko w czasach reżimu komunistycznego, ale i po 1989 roku kiedy wydawać by się mogło, że tej wolności nic nie zagraża. O kim mowa ? Zbigniew Romaszewski. To jest dla mnie ikona walki z komuną a nie jakichś prostak, który zrobił karczemną awanturę w zakładzie pracy o rękawice robocze co wyniosło go na piedestał przewodniczącego największego związku zawodowego. Pan Romaszewski, który autentycznie swoją postawą życiową powinien ponad podziałami partyjnymi wzbudzać szacunek stał się pośmiewiskiem pseudointelektualistów z Czerskiej i Wiertniczej. 
Dziś czytamy o postawach nastolatków, którzy za chwilę wkraczają w dorosłość i zaczyna się lament nad tym jakie społeczeństwo i elity wykształcą się za kilkanaście lat. Badania pokazują, że młodzi ludzie są antyeuropejscy, negatywnie nastawieni do emigrantów, nie chcą wyjeżdżać jak ich starsi koledzy za chlebem poza granice Polski. Zdziwieni jesteście ? Najpierw wykształciliście w ludziach negatywną postawę wobec ich kultury i dziedzictwa narodowego wyśmiewając jakiekolwiek odwołania do takich wartości a potem zdziwienie, że ten krnąbrny Polak, który nie dał się złamać przez 123 lata germanizacji i rusyfikacji, 6 lat wobec najeźdźców zza Odry i Bugu, a potem pół wieku intensywnego marksizmu nie poddał się głupocie typa z wadą wymowy, który na potrzeby wyborów prezydenckich w 2005 roku wziął ślub na potrzeby budowania PR-u. Polecam film, którego link do kliknięcia i obejrzenia znajduje się poniżej.


KLIKNIJ W LINK

środa, 8 listopada 2017

Joanna (nie) od Aniołów


         Kiedy już emocje opadły a dzienniki informacyjne znalazły sobie nowy temat, warto odnieść się do tematu kobiecego MMA w wykonaniu Joanny Jędrzejczyk. Nasza zawodniczka do niedzieli miała rekord 6 walk bez porażki w obronie psa federacji UFC w kategorii słomkowej czyli 52 kg. Niestety, 5 listopada był nie zbyt szczęśliwy dla Polki. Przegrała przez nokaut niżej z  notowaną Rose Namajunas, z którą rok temu wygrała inna polska zawodniczka, Karolina Kowalkiewicz.

Joanna była tak zdruzgotana przegraną, że nie ukrywała swoich łez a do konferencji prasowej po walce wyszła też dość późno po długich oporach. Zmierzając jednak do celu swojej wypowiedzi nadmienię, że Joanna Jędrzejczyk jest jedną z moich ulubionych zawodniczek z kobiecego MMA. Jako Polak i pasjonat tej dyscypliny mogę śmiało rzecz, że jest pierwszą polską zawodniczką , która nie dość , że bierze udział w galach jednej z najbardziej prestiżowych federacji mieszanych sztuk walki na świecie to osiągnęła w tym sporcie naprawdę dużo. Jej sukcesy nie wzięły się z nikąd i są faktycznie efektem ciężkiej pracy oraz zespołu, który pomaga jej w przygotowaniu do zawodów.

Przed galą ostatnimi czasy Joanna Jędrzejczyk daje się trochę wkręcić w ten amerykański klimat tzw. trash talk co osobiście uważam , że jest kompletną żenadą. Dlaczego ? Spójrzcie na walkę z tej samej gali George’a St. Pierre’a z Michaelem Bispingiem. Anglik wylewał pomyje na głowę St. Pierre’a a Kanadyjczyk tylko kwitował swoim charakterystycznym uśmiechem bądź tylko jakimś jednym zdaniem , które było jak na tamte standardy mało kąśliwe. Po walce obydwaj okazali sobie szacunek. Co prawda wyszło to z inicjatywy GSP, ale jakby Michale Bisping nie miał ochoty wznieść się ponad to nie byłoby o tym mowy. Nie chcę twierdzić, że jest to tylko domena kobiet , że tak potrafią sobie skakać do oczu przed walką a faceci w ogóle. Bzdura. To zależy tak naprawdę od człowieka i jego osobowości. Powiem więcej- zależy od klasy zawodnika. Czasami jak patrzę na konferencję prasową a potem na tzw. spojrzenie w oczy dla mediów to mam wrażenie , że to dobrzy kumple lub przyjaciele skoro tak podchodzą to siebie z szacunkiem. Po wejściu do klatki już takich sentymentów nie widzę, szczególnie jak , któregoś cucą z 5 minut lub wychodzą z twarzami tak obitymi, że ledwo patrzą w obiektyw kamery i z trudem odpowiadają na czerstwe pytania konferansjera gali. Zastanawiam się po co to Aśce ? Jest przecież bardzo fajną babką. Potrafi świetnie sprzedać swój mega pozytywny wizerunek w czasie wywiadów w telewizji i nie tylko, jak w czasie rozmów np. na temat wiary i wartości jakie jej życiu prywatnemu przyświecają. Kobieta ideał J ! Mówiąc poważnie : ten gówniany amerykański cheap shit jaki ma przyciągnąć potencjalnego widza , aby kupił bilet lub w ostateczności pay per view nie pasuje mi nie tylko do Asi Jędrzejczyk, ale w ogóle do tego sportu. Nie piszę dlatego , że GSP to ł zawsze był, jest i będzie mój ulubiony wojownik w tej dziedzinie. Po prostu to ma być sport a nie gówniany magiel towarzyski. Dorośli ludzie tak nie robią. Sporty walki to sporty walki, a nie konkurs w obrzucanie się inwektywami na forum. Wiem, że to też inna mentalność i poziom dyskusji, do  którego większość z nas nie jest przyzwyczajona. Nie oznacza to, że muszę wpychać się na siłę w ramiona chamstwa i debilizmu, aby zrobić show. Jeżeli chce to zrobić i coś osiągnąć to jest od tego klatka lub ring i tam to pokazuje. Przynajmniej takie jest moje zdanie.

Co do samego porównania do Rondy Rousey powiem tylko. Ludzie, darujcie to sobie. Nie bawcie się w znawców od polityki, futbolu, skoków narciarskich, kuchni i katastrof lotniczych. Joanna Jędrzejczyk wróci silniejsza i pokaże , że porażka z Namajunas to tylko wypadek przy pracy.
Wątpicie ? Pójdźcie najpierw na trening, sparing to porozmawiamy. Wierzcie – to uczy pokory i szacunku nie tylko do rywala, ale paradoksalnie do siebie i dystansu do życia.





niedziela, 5 listopada 2017

Trzy punkty ze Szczecina


        Mecz Legii z Pogonią na wyjeździe w ostatnich czasach nie należy do najłatwiejszych meczów. Dla Portowców to mecz , którzy od kibiców dostali ultimatum, że jeżeli nie wygrają to czeka ich los taki jak … piłkarzy Legii po meczu z Lechem w Poznaniu.

W pierwszej połowie to Pogoń grała całkiem dobrze. Już w 6. minucie to Portowcy powinni cieszyć się z strzału głową Nunesa. Jednak dzięki przytomnej reakcji goalkeepera Legii nie doszło do dramatu. W  4 minuty później to obrońca Legii – Hlousek – stanął na wysokości zadania i wspomógł kolegę z bramki. Przełom nastąpił po przerwie w grze spowodowanej zadymieniem obiektu po pyroshow kibiców Pogoni Szczecin.   W doliczonym czasie gry został sfaulowany prze Davliego w polu karnym Granatowo-Bordowych a rzut karny wykorzystał Broź, nie dając praktycznie szans Łukaszowi Złusce na bramce. Po 45. Minutach mimo optyczne przewagi na boisku Pogoń przegrywała 0:1 z Legią Warszawa.

Druga połowa znowu zaczęła się od zdecydowanego i zmasowanego ataku piłkarzy pogoni na bramkę Legii. Tym razem sędzia nie dopatrzył się faulu na piłkarzu Pogoni, a chwilę później Arek Malarz znowu wybronił bramkę przed strzałem głową jak na początku meczu i skończyło się tylko na 2 rzutach rożnych dla gości. To co się nie udało Pogoni przez całe spotkanie udało się w 62. minucie. Po rzucie rożnym rozegranym na 2 tempa gola strzelił głową Drygas i na tablicy wyników było już 1:1. Chwilę przed tą bramką boisko upuścił Pasquato na rzecz Moulin. Po golu dla Pogoni na placu gry pojawił się Rafał Murawski. Do 70. minuty gry to Pogoń statystycznie przeważała na boisku bo była w posiadaniu piłki w 59 %. W 72. minucie boisko opuścił Tomasz Jodłowiec a w jego miejsce wszedł Michał Kopczyński. Nadeszła 76. minuta i doszedł do głosu Thibault Moulin , który technicznym strzałem przy lewym słupku pokonał ex-legionistę w bramce Pogoni. Pogoń próbowała odrabiać straty, ale Deleve co chwila był łapany na spalonym. Piłkarz Pogoni Szczecin z nr 25 nie będzie wspominać tego meczu najlepiej. Lasza Dvali tak niefortunnie obrócił się, że … umieścił piłkę we własnej bramce . 1:3 dla Legii ! Sędzia prowadzący spotkanie doliczył 5 minut dodatkowego czasu gry. Rezultat końcowy to oczywiście 1:3 dla Legii Warszawa.

Kibicowsko mecz wyglądał tak, że miejscowi wystawili słaby młyn a mimo to przygotowali oprawę z panoramą Szczecina z transem „Trzymamy straż nad Odrą”. Do tego została odpalona pirotechnika, która przerwała na parę minut mecz z uwagi na zadymienie boiska z odpalonych rac. Na płocie obok dobrze znanych flag Pogoni jak reprezentacyjnej w barwach Polski, pojawili się Granatowo-Bordowi oraz płótno układowicza Kotwicy Kołobrzeg. Tego dnia nie mogło zabraknąć takich flag jak Śp. Ziółek, Sp. Maks, Śp. Helmut oraz Śp. Kowal. Na skrajnej stronie trybuny znalazła się fana poświęcona tym , którzy mają pogodę w kratkę przez cały rok. Kibiców Legii Warszawa przybyło kilkaset osób z całkiem dobrym dopingiem. Na szczęście strony dopingujące nie ubliżały sobie. Jednak w dwóch momentach, kiedy Legia zdobywała gola z karnego w pierwszej połowie oraz kiedy arbiter główny nie podyktował dla Pogoni „jedenastki” słychać było z sektorów szczecińskich pikników : Legia chuj !!! Zgody z Pogonią nie ma i nic nie wskazuje, że w najbliższym czasie dojdzie do czegoś takiego. Myślę, że tak jak w każdej ekipie następuje wymiana pokoleń tak i tutaj nikt nie będzie miał sentymentów za kilka lat ubliżać Legii, ale może tylko się mylę.

Kolejny mecz ligowy Legia zagra z liderem z Górnego Śląska czyli z Górnikiem Zabrze, który na Łazienkowskiej będzie walczyć o utrzymanie swojej pozycji w tabeli.


czwartek, 2 listopada 2017

Myśl tygodnia : Życie - najwyższa wartość


Patrząc na Dzień Wszystkich Świętych oraz Zaduszki zawsze patrzymy na życie tych , o których pamiętamy i w końcu też i nasze. Ale nie o tym będzie mowa. Nie będzie to długi tekst. Powiem więcej i dosadniej. Oprócz tego, że jesteśmy ludźmi i mamy swoje rodziny, przyjaciół oraz pasje mamy coś co jest naszą niezaprzeczalną wartością – życie. Bez względu na wartości, które wyznajemy to właśnie życie jest tą największą. Możemy przez całe lata patrzyć na siebie z nienawiścią, ale są momenty kiedy potrafimy mówić jednym głosem. Kiedy mówimy o sprawach fundamentalnych w naszym życiu kibicowskim również dochodzimy do podobnych wniosków. Dlaczego nie myślimy tak i tolerujemy od przeszło roku coś co jest nienormalne na naszej scenie ? Ba, przecież to ma swoje konotacje przecież dłużej , ale nie piszę nazwy miasta , z którego to wyszło i rozlewa się na całe południe kraju. Czytający i tak wie o kim mowa . Coś co przez ponad kilkanaście lat było patologią zaczyna nas chyba powoli albo mało obchodzić lub milczeniem przyzwalamy na to . Jak można nazwać to co się wydarzyło w Rudzie Śląskiej ? Na pewno „nie wypadkiem w pracy” . Zaczyna to już być chore i przybiera złe formy. Kończy się tak samo – śmiercią człowieka. Wiem, że nie jest to moje miasto, ale tak czasami myślę, że nie dziwiłem się Koronie jak przez tyle lat nie wpuszczała i nie jeździ do Krakowa na Rejmonta na stadion. Może tak robić wobec każdej ekipy, która ma coś z tym wspólnego co skończyło życie śp. Dariusza z Torcidy  zabrzańskiego Górnika  ?

Każde miasto, każdy region – w aspekcie kibicowania – ma swoją specyfikę i klimat. Również i Ruda Śląska jak i cały śląski region. Nie zmienia to faktu, że oprócz tego iż jesteśmy kibicami za , którymi są konkretne barwy i miasto to jesteśmy przede wszystkim ludźmi. Ludźmi , którzy mają swoje życie, które w tym zwariowanym świecie powinno być najważniejszą wartością.



środa, 1 listopada 2017

" Paru kumpli już tam jest ... "


Dzisiejszy Dzień Wszystkich Świętych to wspomnienie tych , którzy odeszli z tego świata w aurze świętości. Mimo to wspominamy również tych , którzy byli i są nam najbliżsi. Myślimy również i o tych, którzy stali z nami nie tylko na trybunach… Ludzie z piętnem Łazienkowskiej, którzy też byli takimi samymi jak my a niestety mówimy o nich w czasie przeszłym.

Pamiętamy również o tych, którzy związani byli z tym klubem, barwami, mastem jako zawodnicy, działacze, pracownicy. Dla nich ta świeczka, chwila refleksji lub modlitwy.

Mając w głowie ostatnią tragedie z Rudy Śląskiej powiedzenie , aby kibic kibica nie wysyłał na cmentarze choć to truizm to pozostaje tym niespełnionym marzeniem.


Kolejne 3 punkty

Niedzielny mecz Legii z Arką nie był spotkaniem najwyższych lotów. Arka jest zespołem , który nie pokazuje wielkiej piłki, ale ... No właśnie. Ponoć już przed derbami Trójmiasta Gdańsk drży o ostateczny rezultat. Biorąc pod uwagę "hokejową" porażkę z Koroną u siebie, Lechia jest pod ścianą. Nie o tym jednak będzie mowa.
Piłkarze MZKS-u podeszli do spotkania poważnie do 37. minuty bo wtedy Jarosław Niezgoda po raz kolejny trafił w tym sezonie. To tylko kolejny dowód , że trener Jozak widzi w nim potencjał i raczej ciężko będzie go nie puszczać od pierwszej minuty. Po przerwie gra nie nabrała zbytnio rumieńców , ale to gospodarze przeważali . Arka nie tylko nie radziła sobie z wiatrem , ale i chyba z własną dyspozycją, która , delikatnie rzecz ujmując , była na kiepskim poziomie choć momenty wykonywania rzutów wolnych na bramkę Arka Malarza sprawiały problem .
W 87. minucie bramkę na 2:0 strzelił Michał Kucharczyk. Legia strzela, Legia wygrywa. Nie trzeba popadać jednak w hurra optymizm bo niestety , ale kolejny już mecz widzimy Legię grającą 45 minut na równym, wysokim poziomie, a reszta spotkania jest równią pochyłą .. 
Kibiców w ten zimny wieczór zebrało się ledwo ponad 14000 widzów. Licznik, który pokazywał 16000 po raz kolejny spłatał figla bo jak widać karneciarze odpuścili sobie to spotkanie.
W sektorze gości kilkadziesiąt osób w barwach żółto-niebieskich, którzy dotarli samochodami. Powodem takiej słabej liczby wyjazdowej była wadliwość składu , jaki wynajęli kibice z Gdyni od PKP co skutkowało kilkoma przymusowymi postojami również w drodze powrotnej. Cóż, pociąg tym razem zawiódł i 400 osobowa grupa arkowców musiała wracać spod Działdowa do domu.
Kolejne 3 punkty , które przechodzą do historii a w następny weekend wyjazd do Szczecina.