Mecz Portowców z Legią był meczem, w którym Mistrz
Polski miał się przełamać. Legia zmotywowana
, aby odrobić straty do lidera, a Pogoń żeby udowodnić nie przypadkowy udział w
pierwszej ósemce na wiosnę.
Pierwsze minuty to jak zwykle doskoczenie
do bramki Malarza jak bokserów do Andrzeja Gołoty. Na szczęście ataki były
nieporadne i mało precyzyjne więc nie przyniosły efektu bramki, którą tak
pragnęła drużyna Pogoni zdobyć. Legia też co jakichś czas próbowała ataków. Były
one nawet obiecujące (jak np. Vadisa Odidja-Ofoe z 12. minuty), ale nie były
zakończone sukcesem.
Druga połowa to ostry atak Legii
od pierwszych minut i bramka Dominika Nagy na 1:0. Po podaniu Vadisa Dominik
ładnie przymierzył z lewej nogi i nie mogło być inaczej jak prowadzenie w meczu
z Portowcami. Około 10 minut później mógł Miroslav Radovic podwyższyć na 2:0 z
rzutu karnego, ale … wykonał go jakby grał koszykówkę ! Kuriozalną sytuację
arbiter Marciniak zinterpretował na żółtą kartkę, gol z karnego nie został
uznany a piłką od bramki grę wznowiła Pogoń. W 69. minucie kapitan Pogoni Jarosław
Fojut fauluje przed własnym polem bramowym Radovicia za co zostaje wykluczony z
gry otrzymując czerwoną kartkę. Do wykonania rzutu wolnego na bramkę Słowika
podchodzi Thibault Moulin, który najpierw trafia w mur a potem dobija nie dając
szans na obronę swojego strzału. Jest 2
: 0 i Legia powoli przejmuje kontrolę nad meczem. Rezultat już się nie zmienia
do ostatniej z doliczonych minut przez głównego arbitra spotkania.
Kibiców Legii oficjalnie brak z
uwagi na absurdalną karę za oprawę z udziałem pirotechniki przed meczem z Wisłą
Kraków u siebie. Na pewno byli ci , którzy nadal utrzymują relacje
przyjacielskie z Portowcami, ale jak to zwykle w takich przypadkach bywa,
powoli i ta zgoda w świecie kibicowskim przeszła do historii. Plusem jest to ,
ze nikt nikomu nie ubliżał jak to miało miejsce jesienią z sektorów pikników,
ale mam nadzieję, że przez szacunek do tych lat razem spędzonych na kibicowskim
szlaku nikt nie zacznie stosować pseudoreguł rodem z grodu Kraka mając obydwie
ekipy z krańców Błoń Krakowskich. Za tydzień mecz z ekipą zwaną Słoniami alias Dzieci Kukurydzy - Termalica Bruk- Bet Nieciecza. Nie ma co lekceważyć rywala, bo jakby nie patrzeć to klub potentata kostki brukowej najwięcej potrafił urwać punktów Legii w ostatnich sezonach, które są teraz na wagę złota Mistrza Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz