poniedziałek, 23 października 2017

Klasyka gatunku czyli Legia nad Wisłą


        Z kronikarskiego obowiązku warto przypomnieć o wczorajszym meczu pod Wawelem. Mecz , który zawsze będzie nazywany klasykiem bo co tu dużo mówić / pisać , obydwa zespoły to kawał niezłej historii piłki i długiej rywalizacji. Mecze te zarówno w grodzie Kraka jak i tu w Warszawie zawsze przyciągały tłumy. Tak też było wczoraj. Ponad 33000 mówią same za siebie. Choć zabrakło kibiców ze Stolicy, nie obyło się do jednostronnego festiwalu pieśni wulgarnej. O tym co każdy Krakus i Wiślak sądzi o Legii nie trzeba jakoś specjalnie pisać, wystarczy jak pociąg wjeżdża na dworzec Kraków Główny i mamy wykładnie kompleksu wobec klubu z Warszawy. Warto przypomnieć, że FC wywieszający flagę „Paka z Grodu Kraka” to nic innego jak płótno właśnie z tego miasta (sic !). Na trybunach nie dali o sobie zapomnieć ex-wiślakowi kibice Wisły. O tym jakie było ciśnienie fan klubów na ten mecz było hasło z mottem przewodnim : „Przywitajmy Judasza” w domyśle „Przywitajmy Mączyńskiego”. Sam zainteresowany specjalnie się tym nie przejmował i zagrał nawet równe spotkanie.

Decydującym momentem była 22. minuta, która była owocna w akcje koronkową niemal wzdłuż całej szerokości boiska. Wykończenie Jarosława Niezgody – majstersztyk ! Myślę, że jest to bardzo zdolny reprezentant młodzieży, który nigdy nie zawodzi , gdy się na niego stawia.


Co od kibiców, to można odnieść się tylko do kibiców TS Wisły. Legioniści mieli zakaz wyjazdowy i nie mogli pojawić się oficjalnie na tym meczu. Znając układy między obydwiema ekipami można powiedzieć, że raczej nie jest możliwe o jakimkolwiek porozumieniu ponad podziałami jak kiedyś to zrobił Lech wobec Legii 5 lat temu. Ekipa, która nie ma już od dłuższego czasu dobrej renomy a zwłaszcza po wydarzeniach w Marsylii czasie Euro 2016, postanowiła uświetnić niedzielny spektakl choreografią na legendarnym X sektorze (tak, tak to ta trybuna gdzie była słynna oprawa jak z X-Factora J). Na show składała się legendarna pierwsza jedenastka Białej Gwiazdy z wymownym transparentem nawiązującym do sukcesów Wiślaków, których brakuje od 2011 roku. Całość okraszona była dość pokaźną jak na Wisłę ilością pirotechniki w postaci odpalonych rac na samej górze sektora. Trzeba przyznać, że jest potencjał w budowie stadionu i pomysłach ultrasów Wisły, ale z wykonaniem jest już bardzo różnie. Na meczu obecni byli aktualni układowicze (bo Wisła nie ma żadnych zgód) wraz ze swoimi włoskimi przyjaciółmi z SS Lazio Rzym.

Bezcenne trzy punkty na terytorium wroga i powrót do domu , aby przygotować się do meczu z Bytovią Bytów w Pucharze Polski. Cieszy postawa młodych zawodników takich jak Jarek Niezgoda. Przynajmniej polska młodzież wie po co się wychodzi z e(L)ką na boisko , a nie jak nadąsany na cały świat gwiazdor Dominik Nagy, który coraz bardziej przypomina innym, że walizki ma już spakowane i czeka na najbliższy bilet do Europy. Droga wolna, nie potrzeba tu jednosezonowców !



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz