W niedzielny wieczór na nowym stadionie Lechii w Gdańsku zgromadziło się ponad 3700 kibiców. Było to 2. spotkanie pod względem oglądalności na obiekcie sportowym w najwyższej klasie rozgrywkowej. Lech w swoje 95. urodziny zgromadził ponad 40000 kibiców. Jednak meczem kolejki bez wątpienia był mecz w Gdańsku.
Pierwsza połowa była nudna. Z jednej strony i drugiej dużo nerwowości i brak wykończenia, które zaowocowałoby bramką. Chaos - tym słowem można podsumować to co działo się na boisku.
Druga połowa zaczęła się bardzo niekorzystnie dla Legii. Na szybkie prowadzenie wyszła Lechia, która nie wiadomo czy samodzielnie czy przy pomocy Hlouska zdobyła bramkę, którą przypisano Maloce. Radość gdańszczan nie trwała długo bo swój dzień miał Michał Kucharczyk, który wyrównał w ciągu 9 minut. Pod koniec meczu Legia zaczęła oddawać inicjatywę gospodarzom. To był jednak tylko przedsmak tego co miało się wydawać dzisiaj mało osiągalne. Michał Kucharczyk strzelił pięknie z prawej nogi pozbawiając kogokolwiek kto był piłkarzem meczu. 2:1 stało się faktem a jego "cieszynka" z pewnością utkwi kibicom Lechii na długo w pamięci.
Kibiców Legii na sektorze w Gdańsku zasiadło 1750 wspieranych jak zwykle w takich przypadkach przez braci z Elbląga. Przed meczem została zaprezentowana oprawa , która w jasny sposób pokazuje kto jest czołówką w tym kraju nie tylko w piłce nożnej ale i ultrasowaniu. Szaleństwa nie było końca po ostatnim gwizdku. Warszawki charakter nie tylko pokazali piłkarze , ale i stołeczni fani pokazując jak się bawią na trybunach nie tylko własnego stadionu.
Cel numer jeden osiągnięty. Numerem dwa będzie wygrana nad kolejnym bardzo niewygodnym rywalem na jego terenie - Lechem Poznań. Mam nadzieję, że Legia uświetni jubileusz klubu z Bułgarskiej efektownym zwycięstwem przy jak zwykle po brzegi wypełnionym stadionie, gdzie bilety będą osiągalne tylko ze zwrotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz