niedziela, 19 lutego 2017

Pierwsze koty za płoty ...

... i oby tak było. Po zwycięstwie z Arką, remisie bezbramkowym z Ajaxem przyszedł czas na pierwszą porażkę w lidze. Szkoda, że przed własną publicznością, ale cóż... Taki jest futbol. Boli tym bardziej, że porażką z niemal 100 % spadkowiczem z Ekstraklasy. Jeżeli Ruch Chorzów nie spadnie za grę na boisku to i tak jego los jest przesądzony za jego tragiczny stan finansowy, co skutkować może nawet grą od czwartej klasy rozgrywkowej. Tak jak Widzew, Polonia Warszawa czy Zawisza, który w ogóle zaczyna niemal od zera.
Mecz zaczął się od otworzenia wyniku przez chorzowską drużynę z rzutu wolnego. Dziwię się , że ustawienie przy wolnym było jakie było, czyli z przerwą na papierosa. 1:0 i Ruch wychodzi na prowadzenie. Paniki nie ma, ale i to co się działo później nie przyniosło nic dobrego. Legia grała i robiła co mogła, ale wyczuwalny był brak gry środka i brak komunikacji z atakiem. Multum akcji i chaosu , które nie przekuto na gola. Zbliża się 42. minuta meczu i wydawać by się mogło, że Legia wyrówna do szatni, a tu niespodzianka. To Ruch zdobywa gola i jest 2:0. Trzeba przyznać, że nie było wesoło.
Po przerwie na boisko wszedł Hamalainen i Kazaishvili a i tak niewiele to pomogło. Odnoszę takie wrażenie, że trener Magiera postawił wszystko na jedną kartę licząc , że wszystko będzie dobrze. Niestety, nie było dobrze. Akcja za akcją i wydawać by się mogło, że tylko postawienie kropki na i brakuje, żeby strzelić upragnioną bramkę. Niestety, Legię pogrąża znów były jej zawodnik- Jarosław Niezgoda- , który umacnia prowadzenie Niebieskich na 3:0. Porażka murowana. Przed końcem honoru obronił niezawodny Miroslav Radović. Wydaje się , że Legia nie do końca weszła w rundę wiosenną. Nie rokuje dobrze przed rewanżem z Ajaxem na wyjeździe, ale każdy komu wóda i narkotyki mózgu nie przeżarły pamięta, że tak samo było 6 lat temu przed pamiętnym rewanżem w Moskwie ze Spartakiem. Legia do 90. minuty przegrywała 0:2 ze Śląskiem przegrywając w końcu 1:2. Na Łużnikach zaczęło się też niefajnie, bo 0:2 a skończyło 3:2 !
Kibice Ruch zaczęli wchodzić tak na prawdę o 20 (?) minuty na sektor gości. Przed wejściem całą grupą udało im się jedynie rozwinąć fanę Psycho Fanów , po czym znowu zwinąć i wyjść z trybun w geście solidarności z tymi, którzy nie weszli jeszcze. W drugiej połowie wywiesili swoje całe oflagowanie niezapominając o swoich korzeniach jako Naród Śląski, co podkreślają na każdym kroku od lat poprzez symbolikę Ruchu Autonomii Śląska lub wygwizdując Mazurka Dąbrowskiego. Wspomagał ich też Widzew, który jak zawsze w czasie meczów w Warszawie wspiera swoją zgodę. Pod koniec spotkania do dwóch niewyraźnych transparentów rozwinęli sektorówkę, która też była mało wyraźna. Jedyne co było widoczne to motyw herbu klubowego Ruchu i Widzewa. Ultrasi Ruchu odpalili świece dymne oraz dołożyli do tego machajki na kijach co dało nawet niezły efekt. Boisko było zadymione na parę minut , wobec czego sędzia podjął decyzję o zatrzymaniu gry. Po oprawie kibice Ruchu wywiesili transparent o treści : Musisz mieć honor i nie bać się klęsk, gdy będziesz musiał walczyć za trzech.
Tego dnia Żyleta też odpowiedziała słownie i transparentem (90+40+5=70 FabRyka PRopagandy) na komentarz o pewnym spotkaniu na drodze krajowej koło Tarnowa.
       Wracając na koniec do tego co na boisku,nie pozostaje nic innego jak to, że kibice Legii wynagrodzeni zostaną za ostatnie potknięcie w lidze wspaniałą grą w Amsterdamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz