Spotkanie z gatunku "było, minęło". Szkoda, że mecze z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza sprawiają od 2 lat spore problemy. Warto dodać, że licząc dzisiejszy pojedynek Termalica jest niepokonana na Łazienkowskiej 3. Znowu atak i środek nie istniały. Widać, że Legia jeszcze nie wstała po porażce z HKS oraz Ajaxem. Szkoda. Mecz z Termalicą mógł być idealnym spotkaniem na przełamanie niemocy strzeleckiej. Zastanawiają również roszady na boisku, które nic nie wnoszą. Tak jakby Jacek Magiera chciał niewerbalnie pokazać "Gram tym co mam". Czołówka tabeli trochę odskoczyła. Co prawda nie jest to tragedią, bo i tak będzie ten przeklęty podział punktów, ale nie można się oszukiwać, że wszystko jest OK.
Legia zaczęła spotkanie od ataków, które były skutecznie kontrowane przez zespół z Niecieczy. Po 22. minutach to Termalica cieszyła się z piłki w siatce Arkadiusza Malarza. Legia zdołała odrobić straty przed koncówką pierwszej połowy. I to właściwie wszystko co można było zobaczyć ...
Później już tylko festiwal nieskuteczności z jednej i drugiej strony boiska, ze wskazaniem oczywiście na Legię.
Kibicowsko to mecz był miałki, bo jakim rywalem może być Termalica - sztuczny twór jak Red Bull Lipsk u sąsiadów za Odrą, bez historii, stadionu i z piknikowymi kibicami, którzy przypominają kibiców siatkówki i to tej też w polskim wydaniu, bo w Grecji nie mieliby przecież życia.
Stadion nie zapełnił się nawet do połowy, co nie powinno jakoś specjalnie dziwić. Jednak w takich meczach widać, że na Łazienkowską przyjdą fanatycy nie patrzący na to czy jest to jedenastka "Królewskich" czy Gryf Wejherowo. Dobrze, że chociaż tacy ludzie są na tym stadionie, co pokazuje , że komuś zależy na tym klubie bez względu na to co ma się wydarzyć na boisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz