Sezon za chwilę nabiera powoli
tempa. Super Puchar Polski – oby zwycięski
w tym roku, pierwszy mecz w walce o Ligę Mistrzów oraz pierwsze starcie ligowe.
Niestety, karuzela transferowa już się zaczęła i odszedł kapitan zespołu. Jakub
Rzeźniczak przyszedł do Legii jeszcze jako nastolatek. Pamiętam jeszcze ten
moment, kiedy przez chwilę grał na wypożyczeniu w Widzewie Łódź. Ten słynny mecz
kiedy dosłownie zderzył się z Dicksonem Choto i pomiędzy panami doszło do
utarczek nie tylko słownych… Dickson wyleciał z boiska przy wiadomym
akompaniamencie z trybun w Łodzi a Kuba zalany w łzach na placu boju… Kuba po powrocie do Legii zaczął być postrzegany
jako bardzo mocny punkt zespołu. Muszę przyznać, że błędy zdarzają się każdemu
i on też się ich nie wystrzegł. Taki jest sport, taka jest piłka. Tylko ten co
nic nie robi nie popełnia błędów. Może nie warto przypominać sobie teraz wszystkich
kiksów Rzeźnika, ale do dzisiaj twierdzę, że brak zdecydowania przy jednej z
bramek ze Steuą Bukareszt sprawił, że Kuba po tym meczu oprócz tego, że opuścił
plac gry rozżalony – widziałem to jak stałem przy ogrodzeniu stadionu – to
wyraźnie podupadł na duchu na długi czas. Zbiegło się to jeszcze z niedawnym
incydentem po przegranym meczu z Górnikiem Zabrze z gniazdowym, który stał się
skandalem medialnym, a tak naprawdę to prywatny konflikt, który miał taki a nie
inny finał. Przypomnę, że gdy S. miał m.in. za to na wokandzie to Kuba nie
pojawił się w sądzie za co dostał karę grzywny, o czym nie wielu do tej pory
wie lub pamięta. Te sytuacje nakręciły całkiem niepotrzebne zamieszanie i złą
atmosferę wokół piłkarza.
Kuba potrafił stanąć na wysokości
zadania i grać z pazurem do końca. Bardzo często okupywał to kontuzjami i
kartkami, ale kiedy trzeba było to potrafił strzelić upragnioną bramkę biorąc
ciężar odpowiedzialności za zespół.
Dla mnie będzie to mega pozytywny
człowiek i zawodnik. Jeden z nielicznych potrafił stanąć przed kamerą i nie
błaźnić się czy gwiazdorzyć. Złośliwi i tak będą mu wytykać naturę beksy.
Ludzie zawsze będą gadać. Szkoda , że wśród tych malkontentów nikt nie powie,
że Kuba jako jeden z niewielu potrafił angażować się w akcje charytatywne i
zawsze pamiętał o niepełnosprawnych fanatykach. Myślę, że za te 13 lat w
barwach Legii trzeba być wdzięcznym , że nie poleciał jak wielu jego
rówieśników na Zachód po to by tam zarabiać więcej. Kto pamięta tylko te gorsze
momenty to mu gratuluję – jak widać zazdrośnicy i zawistni ludzie zawsze muszą
być tą nędzną równowagą w przyrodzie.
Kubie życzę wszystkiego dobrego i
wielkie Dziękuję za walkę w barwach Legii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz