Od nowego sezonu nie zobaczymy w barwach Legii Jakuba Rzeźniczaka, Tomasa Necida, Walerija Kazaiszwili. Kuba wiadomo, próbuje swoich sił na wschodzie i chyba już powoli myśli o zakończeniu kariery i zapewnienie sobie bytu po piłce. Necid, niestety to było rozczarowanie tego sezonu. Oprócz pamiętnego gola z Cracovią przy Kałuży niczym ten jegomość nie zachwycił. Waleri wraca do Holandii - SBB Vitesse- i raczej dobrze dla niego i dla Legii. Jego gra może nie tak nie powalała, bo na 16 spotkań 1 gol, był na dobrą sprawę tylko zmiennikiem. Cóż, transfery to nie koncert życzeń, gdzie wszystko jest spełniane od ręki.
W porównaniu z panami wymienionymi powyżej jeszcze tylko Daniel Chima Chukwu rokuje na coś w miarę pozytywnego. W sezonie nic nie udało mu się zagrać, aby zapaść w pamięci kibiców, ale w sparingach z Wisłą Płock oraz Radomiakiem Radom trafiał do siatki. Oby tak było w nowym sezonie! Bo co tu dużo gadać (pisać) z przodu jest posucha ... Niczym w rodzinnej Nigerii wspomnianego napastnika.
W ostatnich dniach gwiazdą transferów został Vadis Odidja - Ofoe. Vadis dostał propozycję od FK Krasnodar, niestety, oficjalnie nie przeszedł testów medycznych. Nieoficjalnie, chyba menadżerzy Vadisa nie dokońca mogli dojść do porozumienia z rosyjskimi włodarzami klubu. I dobrze. Bo Vadis to obecnie przewyższający swoimi umiejętnościami rzemieślnik przeciętnego polskiego ligowca. Podobnie jak swego czasu Daniel Ljubola. Ma to swoje dobre i złe strony. Źle, że nikt w szeregach Legii, nie jest nawiązać z nim rywalizacji o miejsce w podstawowej jedenastce. Dobrze, że tak jak w Niemczech ( co często podkreśla Tomasz Hajto 😉) obcokrajowiec musi być dużo lepszy od rodaka, żeby zaproponować mu grę we własnych szeregach. Niech ta złota zasada dalej obowiązuje. Czasy przeciętniaków sprowadzanych przez Trzeciaka i Jóźwiaka już minęły. Nowy ekspert z tej dziedziny też nie jest moim ulubieńcem, ale na razie nie popełnia tak rażących błędów jak jego poprzednicy. Całe szczęście dla Legii, że Vadis jest jeszcze z nami, więc na lukę i motor napędowy na tej pozycji nie możemy narzekać. Dobrze też, że wreszcie skończył się ten serial z jego przeprowadzką bo żurnaliści Przeglądu Sportowego i innych okolicznych periodyków tematycznych uczyniliby z tego cyrk jak kiedyś z karuzelą transferową Kamila Kosowskiego. Całe szczęście, że orzeł, a właściwie Vadis Odidja - Ofoe wylądował nie tak jak w "Killerach 2".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz