Jeśli nie czytałeś Tyrmanda "Złego", a jesteś warszawiak, to nie przyznawaj się do tego. Tak na poważnie to książka warta przeczytania, aby poznać chociaż oczami wyobraźni klimat ulic Warszawy tamtego okresu. Nie o tym jednak chcę pisać. W swojej książce Mariusz Urbanek odbrązowuje postać Leopolda Tyrmanda, która przez lata obrosła legendą. Tyrmand był w tamtym czasie postrzegany jako bikiniarz, trendsender zachodniego stylu życia za żelazną kurtyną, popularyzator jazzu i ogólnie buntownik tamtego systemu. W praktyce - zdaniem autora książki- pozer i kabotyn, który potrafił zakpić z ludzi i jak rasowy oportunista dostosować się do panujących dookoła warunków. Co ciekawe, że głosu swoich opinii na temat relacji z Tyrmandem udzielają ludzie świata kultury i mediów z tamtego okresu i ni e tylko. Książkę całkiem nieźle się czyta i jest napisana przystępnym językiem. Więcej nie będę pisać, aby nie zdradzać, ale myślę, że warto zapoznać się z opinią innych na pewien temat, który budzi sporo kontrowersji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz