środa, 26 lipca 2017

Porażka wyjazdowa w Kazachstanie


           Mecz, który po raz kolejny pokazuje, że niewykorzystane okazje mszczą się. Niestety. Pierwsze półgodziny to kompletnie nieporadne podawanie piłek w pole rywala bez rezultatów. Brak skuteczności równa się brak bramek. Usprawiedliwienie nawierzchnią oraz odległością jest żadne . Bramka na 1:0 strzelona dla Astany przez Kabanagę była tak naprawdę z niczego. Były momenty, ale tylko były. Nic z tego. 46. minuta i 2:0 do szatni pokazało tylko jak nie powinna wyglądać ta końcówka. Szkoda. Bo można było na spokojnie dotrwać do końca pierwszej połowy i wyjść ze sportową złością na boisko na drugą część spotkania.

Druga połowa jak zwykle jest na początku w wykonaniu Legii obiecująca. Tak też było i tym razem . Niestety nic to nie dało. Muszę za to pochwalić Arka Malarza, że mimo wszystko, ale to on był najsilniejszym punktem dzisiejszego meczu. Kilka razy potrafił stanąć na wysokości zadania. Brawo Arek ! Szkoda tylko, że obrona i reszta kolegów przy trzeciej bramce nie zdołała uchronić zespołu od totalnej klapy. W 79. minucie gola kontaktowego zdobył Sadiku, który wszedł na pole gry za Hamalainena. Na boisku pojawił się również nowy nabytek Cristian Pasquato oraz Konrad Michalak. Trzecia bramka dla FK Astany zdobyta dosłownie na 2 minuty przed końcowym gwizdkiem tylko potwierdziła kto w tym meczu był lepszy.

Stadion FK Astany to ten sam obiekt, na którym Polska rozegrała mecz z reprezentacją Kazachstanu w 2016 roku. Osobiście dla mnie jest to kuriozum, że taki obiekt ma niby spełniać wszystkie wymogi do gry w piłkę na takim poziomie rozgrywek z towarzyszeniem czegoś co ma ambicję być murawą a w rzeczywistości wygląda jak igliwie na sztucznej choince. Był zorganizowany doping miejscowych nie mniej o jakiejś ultrasce możemy zapomnieć bo to raczej inny charakter kibicowania do jakiego przywykliśmy. Legionistów na meczu było 50 osób z kilkoma flagami. Szacunek , że wybrali się w tak odległą podróż.

Za tydzień nie pozostało nic innego jak liczyć , że zdarzy się cud , który nie raz się zdarzał przy Ł3. Mam  nadzieję, że Legia pokaże charakter i  wróci z piekła do raju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz