sobota, 5 sierpnia 2017

Nieciecza nie zdobyta

     
         Po meczach pucharowych oraz pierwszych spotkaniach ligowych w sobotnim meczu Nieciecza podejmowała na własnym stadionie Mistrza Polski. Legia pojechała ze sportową złością po meczach, które miały ją przybliżyć do Ligi Mistrzów a dały … grę w eliminacjach do Ligi Europy. Na tle tego co obecnie Legia prezentuje byłoby dobrze jakby chociaż do tych rozgrywek dostałby się, ale warto wrócić do ligowej rzeczywistości, a ta też za specjalnie nie rozpieszcza zespół z Warszawy.
Legioniści wyszli całkiem pewni siebie w tym meczu. Pierwsza połowa w zasadzie nic nie przyniosła dla obydwu zespołów. Ataki w polu karnym Termalici w zasadzie nic nie przyniosły oprócz kontrowersyjnej sytuacji, gdzie sędzia nie chciał podyktować rzutu karnego dla legionistów po zagraniu ręką jednego z zawodników gospodarzy. Oprócz fauli jak tego z 19. Minuty Pazdana nie wiele się działo. Swoją drogą to sporo zagrań było takich wręcz chaotycznych. Akurat wspomniany faul wynikał z poślizgu i nieopanowania piłki niż samej intencji wykluczenia rywala z gry.
Drugą połowę Legia zaczęła od całkiem dobrych strzałów, ale ex-legionista w bramce Termalici Jan Mucha spisywał się wzorowo. Taki całkiem niewygodny, ale i silny strzał posłał m.in. Jakub Czerwiński – autor gola z FK Astaną przy Łazienkowskiej. Niestety, jak mawiał klasyk, nie wykorzystane sytuacje mszczą się. Nadeszła 54. minuta i gol kuriozum. Jovanović przeprowadził akcję, gdzie po podaniu do Piątka , który nie trafia do pustej bramki … Pazdan podaje jeszcze raz do Piątka by ten już umieścił piłkę w siatce. Jest 1:0. Akcje pod bramką Jana Muchy nieustaną . Nie ma to jednak żadnego realnego przełożenia na końcowy rezultat. Niewykorzystane sytuacje z końcówki jak ta z 84. minuty tylko pokazują bezradność Legii z przodu. Tak patrzę już któryś mecz i widzę, że Legia ma nie tylko z prostopadłymi piłkami problem, ale w kluczowych momentach środek też jest pusty i nie ma kto zakończyć akcję. Szkoda. Twierdza Nieciecz niezdobyta po raz 3. Nieciecza zaczyna przypominać Odrę Wodzisław z lat 90. , która również potrafiła Legii zrobić podobne niespodzianki.
Kibicowsko nie ma co opisywać. Stadion wypełnił się po brzegi bo ponad 4500 widzów było obecnych na tym spotkaniu. Tak zwany młyn Niecieczy wygląda jak na meczach reprezentacji w siatkówce , więc żadnego elementu awanturniczego nie ma. Były nawet akcenty nawiązujące do rocznicy Powstania Warszawskiego. W drugiej połowie miejscowi urozmaicili doping machajkami na kijach co trochę ożywiło tą część stadionu. Legionistów było kilkaset osób z flagą MOCNO LEGIA a na płocie z megafonem siedział B. prowadząc swój pierwszy doping na wyjeździe. Doping jak zwykle solidny i do ostatniej minuty. Szkoda, że wynik nie był taki sam na korzyść Legii. Pozostaje czekać na mecz w następny piątek, gdzie Legia podejmie u siebie Piasta Gliwice.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz