Po meczach pucharowych oraz pierwszych
spotkaniach ligowych w sobotnim meczu Nieciecza podejmowała na własnym stadionie
Mistrza Polski. Legia pojechała ze sportową złością po meczach, które miały ją
przybliżyć do Ligi Mistrzów a dały … grę w eliminacjach do Ligi Europy. Na tle
tego co obecnie Legia prezentuje byłoby dobrze jakby chociaż do tych rozgrywek
dostałby się, ale warto wrócić do ligowej rzeczywistości, a ta też za
specjalnie nie rozpieszcza zespół z Warszawy.
Legioniści
wyszli całkiem pewni siebie w tym meczu. Pierwsza połowa w zasadzie nic nie przyniosła
dla obydwu zespołów. Ataki w polu karnym Termalici w zasadzie nic nie
przyniosły oprócz kontrowersyjnej sytuacji, gdzie sędzia nie chciał podyktować
rzutu karnego dla legionistów po zagraniu ręką jednego z zawodników gospodarzy.
Oprócz fauli jak tego z 19. Minuty Pazdana nie wiele się działo. Swoją drogą to
sporo zagrań było takich wręcz chaotycznych. Akurat wspomniany faul wynikał z
poślizgu i nieopanowania piłki niż samej intencji wykluczenia rywala z gry.
Drugą
połowę Legia zaczęła od całkiem dobrych strzałów, ale ex-legionista w bramce
Termalici Jan Mucha spisywał się wzorowo. Taki całkiem niewygodny, ale i silny
strzał posłał m.in. Jakub Czerwiński – autor gola z FK Astaną przy
Łazienkowskiej. Niestety, jak mawiał klasyk, nie wykorzystane sytuacje mszczą
się. Nadeszła 54. minuta i gol kuriozum. Jovanović przeprowadził akcję, gdzie
po podaniu do Piątka , który nie trafia do pustej bramki … Pazdan podaje
jeszcze raz do Piątka by ten już umieścił piłkę w siatce. Jest 1:0. Akcje pod
bramką Jana Muchy nieustaną . Nie ma to jednak żadnego realnego przełożenia na
końcowy rezultat. Niewykorzystane sytuacje z końcówki jak ta z 84. minuty tylko
pokazują bezradność Legii z przodu. Tak patrzę już któryś mecz i widzę, że Legia
ma nie tylko z prostopadłymi piłkami problem, ale w kluczowych momentach środek
też jest pusty i nie ma kto zakończyć akcję. Szkoda. Twierdza Nieciecz
niezdobyta po raz 3. Nieciecza zaczyna przypominać Odrę Wodzisław z lat 90. ,
która również potrafiła Legii zrobić podobne niespodzianki.
Kibicowsko
nie ma co opisywać. Stadion wypełnił się po brzegi bo ponad 4500 widzów było
obecnych na tym spotkaniu. Tak zwany młyn Niecieczy wygląda jak na meczach
reprezentacji w siatkówce , więc żadnego elementu awanturniczego nie ma. Były
nawet akcenty nawiązujące do rocznicy Powstania Warszawskiego. W drugiej
połowie miejscowi urozmaicili doping machajkami na kijach co trochę ożywiło tą
część stadionu. Legionistów było kilkaset osób z flagą MOCNO LEGIA a na płocie
z megafonem siedział B. prowadząc swój pierwszy doping na wyjeździe. Doping jak
zwykle solidny i do ostatniej minuty. Szkoda, że wynik nie był taki sam na
korzyść Legii. Pozostaje czekać na mecz w następny piątek, gdzie Legia podejmie
u siebie Piasta Gliwice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz